Baku, Azerbejdżan 7 maja 2024

Z Warszawy jest bezpośredni lot do Baku, stolicy Azerbejdżanu, start o 23.00. Wino i drinki z business lounge umilają naszej ekipie resztę podróży. Wchodzimy mocno rozweseleni na pokład samolotu i pierwszy zonk- okazuje się że zamiast siedzieć razem 2 rodziny zostają rozdzielone, pomimo że miały miejsca obok siebie. Kończy się sporą awanturką, ale ostatecznie z godzinnym opóźnieniem startujemy, siedząc osobno ;( Lot trwa tylko 4 godziny, niektórzy z nas nie mogą zmrużyć oka, za to inni śpią jak zabici:)

Po przylocie odbiera nas agencja, która będzie nas wozic przez kolejny tydzień. Zmęczeni, pospiesznie logujemy się do hotelu i idziemy spać (w Azerbejdżanie jest już 9 rano). Wstajemy ok 14.00 i zbieramy na śniadanie 🙂 Baku zaskakuje nas pod wieloma względami. Jest położone malowniczo na wzgórzach nad Morzem Kaspijskim (które de facto jest rozległym jeziorem). Sporo jest nowej zabudowy i infrastruktury, jest bardzo czysto i nowocześnie. Nad miastem górują 3 szklane wieże w kształcie płomieni nazwane Flame towers – sa w kształcie płomieni ognia. Azerbejdżan jest nazywany krajem ognia, więc w Baku nie brakuje symboli związanych z ogniem (ze względu m.in na bogate złoża gazu i ropy). Spacerujemy po Highland Park z licznymi symbolami narodowymi upamiętniającymi Azerów poległych za śmierć za wolność ojczyzny w roku 1919 (Martyrs’ Line). Mijamy ciekawe budowle tj muzeum dywanów i małą Wenecję. Na kolację idziemy do restauracji położonej na dachu budynku. Kuchnia azerska bardzo przypomina turecką, bliskowschodnią. Współczesny Azerbejdżan za swojego największego sojusznika uznaje Turcję. Azerowie jednak ze względu na swoją przeszłość (byli częścią ZSRR) mówią biegle po rosyjsku i trochę widać wpływy rosyjskie, które jednak podobno szybko są wykorzeniane. Łady są jednak wszędzie!

Kolejnego dnia wyruszamy w podróż 3 dniową poza Baku, ale wrócimy tu jeszcze aby eksplorować stolicę Azerbejdżanu. 

Gabala:

Kolejne 2 dni spędzamy w trasie zatrzymując się na różne atrakcje po drodze. Przyjeżdżamy zobaczyć farmę alpak, gdzie karmimy damskie alpaki, a później przytulamy i głaszczemy męskie:) Zdecydowanie w świecie alpak Panowie potrzebują większego dopieszczenia i dotyku:) po drodze zatrzymujemy się zobaczyć meczet, ale kluczem programu jest wizyta u lokalnego gospodarza który pędzi wino. Jesteśmy 4 godziny po śniadaniu (więc już trochę głód doskwiera), a gospodarz stawia przed nami 4×10 litrowe baniaki domowego, czerwonego wina:) Udaje nam się wyprosić jedzenie dla nas (lokalny ser i chleb) i tak testujemy 4 różne czerwone wina i jedno białe. Warunki spartańskie ale doceniamy lokalny touch i hojność gospodarzy. W dalszej drodze do Gabala śpimy jak dzieci:) Na miejscu czeka na nas fajny dom z podgrzewanym basenem, jacuzzi i sauna. 

W okolicach Gabala wjeżdżamy kolejna linowa na lokalną górę w okolicach Tufandag Mountain Resort. Pogoda jest średnia, ale odkrywamy że w okolicy sporo jest gór powyżej 4.000+ m.n.p.m., oglądamy też wodospady i zatrzymujemy się na lunch i shishe przy jeziorze. Dziewczyny z młodszymi dziećmi idą na rowerek wodny, reszta ekipy spędza czas stacjonarnie. Popołudnie spędzamy w naszym domku kąpiąc się w podgrzewanym basenie, korzystając z jacuzzi i sauny. Starsze dzieci mają niezły ubaw w wodzie, a młodsze zawsze coś dla siebie znajdą. Najmłodszy Miłosz próbuje nadążyć za starszym towarzystwem 😉

Sheki:

Oddalone 1h jazdy od Gabala, kilka km od granicy z Rosją (Dagestan). Pięknie połozona miejscowość z pałacem władcy. Warto odwiedzic, chodz u nas akurat tego dnia pada i wrażenie jest średnie. Odwiedzamy też piękny Caravansaray, czyli hotel, który działa od 13. wieku. 5h powrót do Baku. Wracając do Baku widzimy, że omineliśmy jedną z głownych atrakcji kraju i tu przebrała sie miarka. Nasz przewodnik z agencji jest niekompetetny, nie pilnuje programu, nie opowiada o odwiedzonych miejscach. Nieźle mu się od nas dostaje, juz do konca wyjazdu pozostaje na uboczu.. i moze lepiej.

W Baku spędzamy kolejne 3 dni na zwiedzaniu i wypoczynku. Mamy wynajęty apartament 350m2 w ścisłym centrum. Na wejsciu troche czujemy impreze dnia poprzedniego (ktos w nim palił), ale jakos to przewietrzamy..

W Baku najbardziej podobają nam się Fountain Square z ogromnym deptakiem i niezliczoną ilością knajp, stare miasto, gdzie na chodnikach leżą dywany (do używania, nie jako wystawa), a także w okolicach centrum Heydar Aliyev Centre, w ktorego podziemiach znajduję się imponująca wystawa samochodów z ostatnich 130 lat! W okolicach Baku wrażenie robią swiątynia Ateshgah, w której kiedyś płonął wieczny ogień, a także Yanar Dagh, gdzie ogień płonie cały czas (wydobywa się tam gaz).

Położone nad morzem miasto, ma ciągnącą sie na kilkanaście km promenadę, mieszankę Istambułu i Paryża, doskonałe restauracje i świetny vibe. Alkohol można kupić w każdych ilościach, a wódki jest zazwyczaj kilka regałów. Podobnie jak.. oleju. Nie widzieliśmy takich ilosci i wyboru oleju do gotowania – jakieś szaleństwo! To czego brakuje to znajomość angielskiego oraz ogólnie nie widzimy turystów z Europy Zachodniej czy Ameryki, co jest pewnym Novum. Jest za to trochę Rosjan..

Ogólnie:

Baku robi na nas bardzo pozytywne wrażenie i mamy przeczucie, że turystyka do Baku eksploduje. Natomiast reszta kraju.. ma sporo do zrobienia, bo atuty gór są ogromne, ale odległość robi swoje. Zasadniczo polecamy serdecznie!

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top