Ale to jest wyjazd! Szkocja (ma padać!), 5 rodzin z 8 dzieci (momentami jest nas więcej) i dosc intensywny rajd przez góry, morza i dolinki.
Zaczynamy od ikonicznego Edynburga – stolicy Szkocji. Już jazda tramwajem z lotniska do centrum jest nowym przeżyciem, bo tego tramwaju za czasów naszych studiów nie było. Natomiast poza tym.. niewiele się zmieniło przez te 15 lat! Miasto wita nas bezchmurna pogoda – niebywałe, świat stanął na głowie!
Ekipa robi check in do hotelu na Royal Mile (głównej drodze/ deptaku prowadzącej do zamku), a my popołudniu jedziemy w odwiedziny i na nocleg do Macka i Kasi z dziecmi. Spędzamy fajny wieczor, m in podziwiając zachód słońca nad Edynburgiem. Dzieciaki się wspólnie bawią.
Nastepnego dnia to już zwiedzanie centrum, m.in Harry Potter tour po miejscach znanych z Harrego Pottera. Popołudnie to wycieczka na Arthurs Seat – wzgórze nieopodal centrum z którego rozciąga się wspaniały widok na miasto, zatokę i okolice. Dołącza do nas Grzesiek z rodzinka (nasz kolega ze studiów w StAndrews), Maciek z rodzinka, wiec jest nas w sumie 26 osób 🙂 wszyscy pięknie dają radę wdrapać się na sam czubek! W drodze powrotnej mamy pizzowy piknik i zaliczamy kilka barów z whisky :)) W końcu dzieci odprowadzają zmęczonych rodziców do hotelu..
Niedziela to czerwony autobus hop-on, hop – off tour po północnym Edynburgu. Zwiedzamy m.in. Royal Yacht Britannia, czyli ostatni z serii kilkudziesięciu jachtów, które rodzina Królewska posiadała przez stulecia. Ten został wycofany ze służby w 1997 i już nie został zastąpiony. Warunki iście Królewskie, jacht przepłynął ponad 1milion mil morskich przez 40 lat służby, goszcząc oprócz rodziny królewskiej m.in. także Clintonow, Bushow, Nixonow, ale tez Jelcynow. Epickie miejsce.
Popoludnie to zwiedzanie zamku w Edynburgu- duża, górująca nad miastem budowla o prawie 1000 letniej historii.
Agata odwiedza tez swoje stare miejsca z 2 lat studiów w Edynburgu: kampus uczelni, bar w którym pracowała. Jest trochę nostalgicznie. Jednak Edynburg ogólnie mało się zmienił – przynajmniej porównując do tempa zmian w dużych miastach w Polsce. Co nie zmienia faktu ze jest pięknym miastem, które zawsze robi wrażenie, zwłaszcza w słońcu!!!
W poniedzialek przyjeżdża do nas bus, który będzie nas woził po Szkocji przez kolejny tydzień. No z małym wyjątkiem, bo Mirek z Aga wola decydują sie jechac autem ze względu na małego Miłosza.
Kierujemy sie na północ. Zwiedzamy destylarnie Kingsbarns, niewielka, ale klimatyczna, gdzie produkuje sie whisky z tzw lowlands. Weselsi.. jedziemy do…
St Andrews! Miejsca gdzie Tomek spędził 4 lata studiów, a Agata ostatni rok. Tyle wspomnień. Niewiele sie zmieniło. Nadal zakaz wstępu maja fast foody. Klimatyczne uliczki, 14 wieczny uniwersytet, No i golf! Zjadamy lunch w clubhouse z fantastycznym widokiem na najstarsze pole golfowe na świecie: Old Course. Robimy zdjęcia na epickim Swilcan Bridge (kto sie zna ten wie!) i odwiedzamy budynek główny naszego ufundowanego w 1413 roku uniwersytetu, który od naszych czasów skutecznie wypiera Oxford i Cambridge z top 2 w Wielkiej Brytanii. Ahh te wspomnienia.. jak to Agata puszczała oczka do księcia Williama (Will i Kate studiowali w St Andrews), a Tomek zagadywał Seana Connerego w szlafroku w Tesco (geniusz aktorski mieszkał w St Andrews) czy pił piwo z Kevinem Costnerem w pubie (Kevin co roku przyjeżdżał do St Andrews na golfa). To były czasy, łezka się w oku kręci. Nocleg spędzamy w.. jednym z akademików St Andrews, który w lecie służy jako hotel. Czujemy się trochę jak studenci!