Do Montrealu przylatujemy osobno, Tomek w sprawach zawodowych w niedziele, a Agata z dziećmi w srode. Były jaja, bo nasze paszporty byly w ambasadzie USA do piatku popołudniu, skąd udało się je siła wyrwać. Nie wchodzac w szczegóły od 3 miesięcy walczymy z uzyskaniem nowych wiz do USA – nie jest łatwo, bo podróże do Sudanu i Iranu uczyniły nas wrogami USA, ale wyglada na to ze po powrocie z Kanady będziemy mieć 10 letnie wizy do USA 🙂
Lot Agaty z 2 chłopcami mija nawet dość szybko. Jako ze leciała sama z dziećmi, miała notarialne upoważnienie na wywóz dzieci do Kanady od Tomka, tłumaczone przez tłumacza.. sporo zachodu, ale już kiedyś Agatę cofnęli na lotnisku jak leciała sama z Olafem do RPA, wiec mamy doświadczenie w papierach 🙂
Montreal to stolica francuskojęzycznej prowincji Quebec i 2. Największe miasto Kanady. Ogólnie kombinat, bo momentami czujemy się jak w Szkocji (architektura), sluchajac francuskiego i cieszac się amerykańskim jedzeniem.. (każda porcja jest na 2 osoby!)
Montreal położony jest nad rzeka św Wawrzyńca, gdzie centrum wciśnięte jest między rzekę a góre Mount Royal. Brzmi podobnie do nazwy miasta? 🙂 Montreal jest wielkościowo porównywalny do Warszawy, tj ma 1.8m mieszkańców. Stare miasto przypomina francuska prowincje, a jego sercem jest katedra.. Notre Dame. Piękna w środku!
Pierwszy dzień w Kanadzie jest deszczowy i 18st C, ale już kolejnego wychodzi słońce i robi się 26st C. Ulice w nowszej części miasta przypominają mix Edynburga z Nowym Jorkiem. Stara kamienna zabudowa, pomiędzy która powciskano 50- piętrowe drapacze chmur. Sporo parków i zieleni. A w środku mnóstwo wiewiórek, które Olaf i Gucio namiętnie gonią. Wszedzie unosi się zapach marihuany, które Kanada zalegalizowała w 2020. Nasz hotel położony jest w ścisłym centrum, wiec pokonujemy dystanse do starego miasta, starego portu i na górę Mount Royal pokonywać na piechotę. Robimy po 10-15km dziennie, dobrze ze wzięliśmy wózek, bo chłopaki mogą odpocząć jak trzeba. Oprócz tego codziennie bieganie lub siłowania, Tomek po tygodniu Montreal zna jak własna kieszeń 🙂
Miasto ma dość wysoka zabudowę, podziwiamy ja zarówno z Biura od Tomka jak i ze szczytu Mount Royal, z którego miasto i rzekę widac jak na dłoni. Wybieramy się tez na diabelski młyn, polozony nad rzeka, z którego widac doskonale miasto i Mount Royale wlasnie. Miasto obejrzane ze wszystkich stron!
Po 6 dniach pobytu pożyczamy auto i jedziemy na północ, do Quebec City!