Z Quebec City wyjezdzamy poznym rankiem w poniedziałek. Jedziemy do stolicy Kanady – Ottawy, mamy 3h jazdy. Droga dosc monotonna, tzn pojawiaja sie wzgórki, ale ogolnie to jak jazda Warszawa – Poznań. Z jedną różnicą: drogi w Kanadzie są dużo gorszej jakości niż w Polsce. Zbudowane często w latach 70tych oraz 80tych – zjedzone przez ząb zimowych mrozów. Auto co chwila wpada w jakąś dziurę. Dziwi też brak stacji przy autostradach, trzeba zawsze zjechąc do miejscowości.. A benzyna dobrze ponad 2 dolary kanadyjskie (ponad 8 PLN/ litr), nie tylko u nas są bite rekordy…
Ottawa z kolei jest pięknie położona. Klify nad rzeką, wspaniała zabudowa wiktoriańska (parlament i kilka innych budynków rządowych) jest jak skopiowana z Londynu. Samo miasto wydaje się dość senne, tzn widać sporo reprezentantów instytucji rządowych, ale zarówno ruch pieszy jak i samochodowy są niewielkie. Odnajdujemy ichniejszą Halę Gwardii, która jest istnym tyglem narodowościowym – mamy fun jedząc w słońcu i popijając drinka.
Następnego dnia Tomek musi trochę popracować, Agata z dziećmi odwiedza Muzeum Natury i Techniki. Przypomina warszawskie Centrum Nauki Kopernik, ale.. jest bardziej nowoczesne. Potem trochę włóczymy się po uliczkach Ottawy, kupujemy dobre wino (przedsmak tego co nas czeka na południu Kanady). Dzieciaki spędzają super czas na basenie i na siłowni z rodzicami. Zwłaszcza Olaf polubił chodzenie na siłownie, przebiega nawet 1km na bieżni (Tomek robi 5km w 25 minut, Agata goni na trekkerze).
Ciekawostka: Ottawa jest połączona z Kingston i jeziorem Ontario 200km kanałem Rideau, zbudowanym w XIX w. Kanał ma 47 śluz!
W srodę rano wyjeżdzamy właśnie do Kingston. To miejscowosc niewiele ponad 100 tys mieszkańców, gdzie Tomek spędził 1 semestr na studiach w 2007r W sumie niewielkie miasto, ale położone dośc uroczo na krańcu jeziora Ontario. Jezioro jest wielkie, z Kingston do Toronto jedzie się 3h wzdłuż jeziora Ontario autostradą, a Toronto jest położone nawet nie na 2. końcu jeziora. W Kingston dominuje zabudową Uniwersytet Queens. To tutaj Tomek spędził zimowe miesiące, przy temperaturach rzędu -25 st C, gdzie ludzie na wykłady szli w.. pizamach. Piękne czasy wg Tomka.
Centralnym punktem miasta jest uliczka, pełna knajpek i usług. Olaf korzysta z tych ostatnich, idąc do miejscowego fryzjera. Przy całej drożyźnie w Kanadzie, fryzjer kosztuje dość porównywalnie do Warszawy, ale to niewielkie pocieszenie bo ceny ogólnie są wygórowane, zwlaszcza hotele i jedzenie. USA jest przy Kanadzie relatywnie tanie. Dość powiedzieć, ze ceny nieruchomosci w ciągu ostatnich 12 lat poszły w górę o prawie 400% i jest to światowy rekord. W duchu studenckiej taniości, Tomka wspomnień, ale też pięknej pogody, zjadamy sushi na wynos na ławce pod kosciołem St Andrews. Dzieciaki są wniebowzięte.
Z Kingston jedziemy do.. Niagara by the Falls, gdzie czekają Hania i Tomek.