Do Kochi – największego miasta Kerali przylatujemy z 2h opóźnieniem. Dziękujemy AirIndia. Czemu Kochi (Koczin) I Kerala (jedna z 28 prowincji w Indiach)?
Bo piękna natura, ogromne uprawy herbaty, góry i podobno fantastyczne jedzenie. Zobaczymy! Podróż dzielimy na 3 części:
- Na lotnisku w Kochi odbiera nas przemiły kierowca na kolejny tydzień z poleconej lokalnej agencji, która pomogła nam zorganizować pobyt w Kerali. 2h jazdy i o północy jesteśmy w hotelu. Niewiele widać.
Rano szok. Hotel Lakesong w Komarkom położony jest na brzegu jeziora otoczonego dżunglą poprzecinaną kanałami wodnymi. Wygląda jak z filmu. Pyszne śniadanie z widokiem na jezioro, przemiła obsługa – nasi biali chłopcy wzbudzają uśmiech i dużo zainteresowania.
Kierowca zabiera nas na zwiedzanie water canals – jednej z atrakcji Kerali. Przez kilka h nasza prywatną łodzią pływamy wzdłuż kanałów i jeziora – podziwiając niesamowitą naturę (m.in) lilie wodne, ludzi, domy. WOW.
Popołudniu odwiedzamy jeszcze Kumarakom bird sanctuary – rezerwat ptaków. Ptaków za duzo nie widać (zła godzina – środek dnia), ale jest super spacer po dżungli wzdłuż kanałów. Myślimy, że będą 2km, ale okazuje się że trasa która wyglądała na okrężną jest na samym końcu przecięta kanałem i.. trzeba wrócić. Zrobiły się 4km – chłopcy nie byli szczęśliwi i padli.. rodzice oddają się olejowym (mocno!) masażom ajuwerydyskim na koniec dnia.
2. Następnego dnia jedziemy w głąb Kerali, w okolice miejscowości Kemily w rejonie Thekkady. Generalnie gdzie się nie ruszymy to czuć przyprawy, na przykład kurkumę. I właśnie te i inne stanowią podstawę ziołowej diety Ajuwerdyjskiej, która jest tu szeroko stosowana. Mają ziółka na wszystko: odchudzanko, bóle kręgosłupa, migreny etc. Tylko jednego typu zioła nie mają!
Kerala pełna jest swoich własnych tradycji, w końcu to stan z 35milionami ludzi.. wśród tych są pokazy takie jak Kathakali – rytualno teatralne pokazy historii Kerali, walka bóstw. Ciekawe ubiory, treść – trudna do zrozumienia 🙂
Śpimy w hotelu Elephant Court – świetnie położonym z basenem i widokiem na góry.
Następnego dnia to rejs po parku narodowym Periyar Tiger Reserve. Jak sama nazwa wskazuje jest to park narodowy, w którym są tygrysy, ale jednak głównie na zdjęciach i prawie niemożliwe jest ich spotkanie. Biorąc pod uwagę że jest środek pory suchej, to czujemy się trochę jak nad Zegrzem we wrześniu. Ladnie, ale nic specjalnego 🙂
Jednak czeka nas dopiero mega atrakcja – przejażdżka słoniem! Jak słoń podszedł do Olafa i Gucia – chłopcy mają oczy jak Ping-pongi! Słoń indyjski jest 50% mniejszy niż Afrykański, ale nadal waży 4-5ton! Upewniamy się że jedziemy w miejsce które jest eco i traktuje zwierzęta z respektem. Rzeczywiście słonie mają bardzo strict czas pracy i dużo więcej czasu spędzają na jedzeniu i wypoczywaniu niż wożeniu ludzi. Ekscytacja chłopców nie zna umiaru, po przejażdżce na słoniu jest czas na karmienie i pokaz siły.
Koniec tego intensywnego dnia to Safari jeepem: zwiedzanie winiarni i piękne widoki na pierwsze plantacje herbaty przy zachodzącym słońcu.
3. Ostatnie 3 dni z naszego tygodnia w Kerali spędzamy w rejonie Munnar – największego obszaru produkcji herbaty w tej części Indii.
Na miejscu jest park rozrywki Wonder Valley położony na stromym zboczu góry! Robi wrażenie, zwiedzanie następuje od góry do dołu. Chłopcy są wniebowzięci, rodzice też, bo towarzystwo może się wyszaleć. Jest nawet fajny zipline! Nasi chłopcy jak zwykle wzbudzają zainteresowanie – nie wiem ile zdjęć robili sobie z nimi lokalsi, ale idzie to na pewno w setki! Ogólnie niewiele się zmieniło w stosunku do naszych pobytów w Indiach kilkanaście lat temu i biali (zwłaszcza dzieci) wzbudzają niemałą sensację.
W końcu docieramy do naszego hotelu Amber Dale w Munnar. To chyba najlepszy widok z hotelu jaki mieliśmy w życiu! Piękne pola herbaciane, góry i niesamowita przestrzeń! Marzenie!
W Munnar zwiedzamy plantacje herbaty firmy Tata – tradycje zbierania herbaty sięgają tutaj połowy XIXw. Oprócz tego jedziemy na Safari jeepem – podziwiać tamę (większość myśli technicznych w regionie to jednak wkład Brytyjczyków z okresu do 1947), piękne góry i wąwozy. Kończymy pokazem lokalnych sztuk walk Kalarippayat – mężczyźni robią niesamowite rzeczy walcząc ze sobą i przeskakując przez ogień 🔥 – jest fantastycznie!
Krótkie podsumowanie:
Kerala nas urzekła!!! Nie mieliśmy może wielkich oczekiwań, ale to co widzieliśmy i doświadczyliśmy przerosło wszystko czego się spodziewaliśmy.
a) świetna infrastruktura – dobre drogi, hotele ogólnie czysto
b) niesamowite jedzenie – aromatyczne i pyszne – niebo w gębie! No i odpukać – nie mieliśmy rewelacji żołądkowych!
c) niesamowicie przyjaźni ludzie, bardzo otwarci, a Gucio to chyba zrobił więcej „friendow” niżprzez całe swoje życie
d) no i chyba najważniejsze – kapitalna natura i widoki!
Polecamy kontakt do poleconej agencji, którazorganizowała nam wyjazd: holidays@treasuresofworld.com,
Neha Bhuva
+91 9819172078
Cudownie!!!!!! Wooooooooow