Vaduz, Liechtenstein 13 sierpnia 2024

Do Lichtensteinu wjeżdżamy szybko. Kraj mały, niespełna 40tys mieszkańców. Stolica Vaduz. Kraj tak mały, że jadąc do Vaduz.. niechcący nawet wyjechaliśmy do Szwajcarii, bo pomyliśmy drogę. 

Najważniejsze 3 atrakcje udało się ująć na 1 zdjęciu: katedra, muzeum oraz zamek. Ot co 🙂

Piękna pogoda, dzieci nie skumały, że to nawet nowy kraj, tylko pytają czemu się zatrzymujemy na tej wiosce 🙂

Vaduz


Z Vaduz spieszymy się na 1. kemping w Szwajcarii. Zdążamy ledwo, ledwo. Wita nas podpity pan.. no nie jak w Szwajcarii. Ale kemping fajny. Nasze classy kolorowe lampki między kamperami są rozpięte i jak zwykle robią furrore! 

Następnego dnia, w sobotę, jedziemy pociągiem widokowym do St Moritz. Jest sztos. Dzieciaki od razu znajdują wagon widokowy z przeszklonym dachem. Jest szaleństwo, pociąg wspina się po sempertynach do długiego na 6km tunelu. Dzieci są podekscytowane tym doświadczeniem. W St Moritz Cyprian (był tam 20 lat temu) organizuje nam przemarsz przez miasto. Ekskluzywny resort robi na nas… bardzo średnie wrażenie, dominuje zabudowa kwadratowych szpetnych bloków. Widzimy oczywiście piękne domy (m.in. Kulczyka), ale ogólnie nie przyjedziemy na narty raczej 🙂

W St Moritz dołączają też do nas z Niemiec Paulina i Tadzik (brat Cypriana) wraz z synami Emilem i Paulem. Robi się z nas wesoła gromadka, wieczorem robimy pierwszego wspólnego grilla z dodatkami, a dzieci dostają zakaz kąpieli w basenie dopiero o 23ciej 🙂

W niedzielę przejeżdżamy do Locarno nad jeziorem Maggiore. To długie na 80km jezioro ma swoją północną część właśnie w Szwajcarii i.. nas urzeka. Zwiedzamy rowerami miasteczko i jego promenadę nad jeziorem z fantastycznymi widokami na góry! Postanawiamy zostać w Locarno na jedną noc (nieplanowanie). Udaje nam się dostać spontaniczne miejsca na kempingu w 1 linii brzegowej, przy samej plaży. Nie było łatwo, bo pani w recepcji trochę nas zrobiła w konia, ale jakoś to przeżyliśmy. Dzieci momentalnie ląduja w jeziorze i po 15 minutach nie możemy się ich doliczyć, ale jak to stwierdza Tomek: “niemożliwe żeby na raz utopiło się 3 chłopców”.  No i ma rację, bo poszli na plac zabaw.. 

Wieczorem jest prawie 30st C i jest magicznie, kolacja na plaży .. martwi nas trochę mały Paul, który z wielka drzazgą pojechał do szpitala, ale przeżył i ma się dobrze 🙂 

Poniedziałek – przez Włochy chcemy przejechać do środkowej części Szwajcarii, konkretnie w okolice Zermatt. Nawigacja prowadzi nas najkrótszą drogą, gdzie nagle widzimy zakaz jazdy kamperom o naszej szerokosci. No ale kto jak nie my! Jedziemy, Agata prowadzi. Są momenty że trzeba zwijać lusterka, są takie że trzeba szukać zatoczki żeby się minąć z innymi kierowcami. Po jednej stronie skala, po drugiej przepaść. Dajemy dzielnie radę, a po drodze nagle wyrasta wielka bazylika zawieszona na skałach .. ahh te Włochy i ich kościoły 🙂 


Robimy szybkie zakupy we Włoszech w Domodossola i jazda dalej do Szwajcarii. Tutaj kontrola graniczna, ale kampery z dziećmi nie wzbudzają podejrzeń. Wyjazd z Włoch -> zawsze gorsza pogoda. W Szwajcarii dopada nas deszcz, ale dzielnie wspinamy się na pole kempingowe położne u zboczy Eiger, Jungfrau i Zermatt. Tu śpimy, a spanie mamy dobre, bo atrakcji mnóstwo!

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Inne wpisy z podróży

Sery & czekolady, super spotkanie i w końcu Porsche

Ostatnia część podróży kamperem: Szwajcaria i Stuttgart

Czytaj dalej

Matterhorn i elegancja Francja

Kontynuujemy wyprawę kamperowa po Alpach: Południowa Szwajcaria i dotykamy Francji w Chamonix 🙂

Czytaj dalej

Letnia Austria zachwyca!

Kilka dni w Austrii po letniemu – inaczej niż na nartach 🙂

Czytaj dalej

Zaczynamy!

Kamperową podróż 2024 czas zacząć!

Czytaj dalej
Back to top