Wyjeżdżamy z Wrocławia około 14tej i do Salzburga dojeżdżamy po 23ciej. W Czechach i na początku Austrii słabe drogi – jednak Polska zrobiła ogromny postęp w zakresie autostrad i drog ekspresowych. Mieliśmy spać na kempingu 60km dalej, ale stwierdzamy, że chcemy zwiedzić Salzburg. Śpimy na polance – ot, piękno kamperów 🙂
Salzburg piękny! Świetnie położony. Zamierzamy zwiedzać na rowerach. I tu zonk, bo okazuje się że rower Olafa był źle wpięty na bagażniku i tylne koło jest zwichrowane. Tomek z Olafem spędzają 4h jeżdżąc rowerami (ze zwichrowanym kołem 🙂 po Salzburgu i szukając nowego koła. Niestety nigdzie nie mają rozmiaru 24 cale, więc Olaf musi tak już jeździć 🙂 Przynajmniej poznają topografię całego Salzburga!
Reszta ekipy odwiedza dom Mozarta i stare miasto, stary browar i wybrzeze. Piękne to miasto! Zaliczamy jeszcze miejską siłownię (za namową Cypriana) i wyjazd. Oczywiście mandat za parkowanie.
Wieczorem dojeżdżamy na kemping Sonnenterassen 60km na południe od Salzburga. Następnego dnia zwiedzamy Lietchtensteinklamm – pięknie położony wodospad, oraz przejeżdżamy uroczą drogą wzdłuż masywu Grossglockner. Piękne widoki i zygzaki psuje nam trochę pogoda, ale i tak jest fajnie. Grossglocker Hochalpenstrasse jest tak ładna, że pobierana jest osobna opłata za wjazd na nią (43 EUR). Wjeżdżamy na 2600m n.p.m., a droga ma niecałe 50km długości. Spalanie w kamperze momentami osiąga 50l/ 100km :)))
Wieczorem dojeżdżamy do fantastycznego kempingu Seehof. Położony w dolinie, otoczony górami do 2500m. Ma świetną infrastrukturę łącznie z playroom dla dzieciaków, najlepsze chyba publiczne sanitariaty Villeroy&Boch i Hansgrohe z najwyższej półki, pokoje kąpielowe dla rodzin etc. No wypas! Dzieciaki przepadają za atrakcjami. Odpalamy grilla i robimy ucztę, wieczorem jest prawie 25st C. Jaka to różnica do Skandynawii, gdzie ciepłych wieczorów praktycznie nie ma 🙂
Czwartek to dzień pod znakiem Swarovskiego. Odwiedzamy Swarovski Kristallwelten – muzeum/ wystawę oraz park rozrywki dla dzieci. Pół h jazdy i jesteśmy bardzo zaskoczeni. Muzeum jest sztos! Kapitalne wystawy pełne przedmiotów Swarovskiego, ubrania gwiazd, kilkadziesiąt różnych pokoi zrobionych w różnych stylach, np mroźny – w środku jest -5st C, albo miłości (na różowo) i podobne. Kapitalne! Dzieci kolejne kilka h spędzają w parku rozrywki, gdzie mogą skakać, oglądać shows akrobatyczne i cyrkowe.
Na kemping wracamy około 18tej, żeby.. wsiąść na rowery i pojechać 4km do najmniejszego miasta w Austrii: Rattenberg. Prosty przejazd rowerkami okazuje się karkołomny, ponieważ trzeba wjechać na górkę po drodze, a Gucio nie ma przerzutek.. Agata bierze Gucia na bagażnik, a Tomek jego rower na plecy. Jest dobry wycisk. A tak.. Rattenberg piękny i urokliwy, położny nad rzeką 🙂 no jak w Austrii takie małe miasteczka tak wyglądają, to dluuugo u nas tak nie będą wyglądać..
W piątek rano wyjeżdżamy z super kempingu, po drodze jeszcze przystanek w St Anton i wyjeżdżamy z Austrii 🙂