W piątek celujemy w ostatni nocleg w Szwajcarii – obok znanego i słynnego Interlaken. W drodze jedziemy do fabryki sera w rejonie Gruyère. Troche spóźniamy się na sam proces produkcji, ale widzimy jak wygląda proces i dostajemy próbki do zjedzenia 🙂 Sery Gruyère produkowane są kilku wioskach w tym regionie i wyróżniają się niesamowitym smakiem, który wynika z mleka od krów z wysokich Alp oraz oczywiście samego procesu produkcyjnego.
Z fabryki sera jedziemy do.. fabryki czekolady. Podstawą procesu produkcyjnego znowu jest mleko, ale najważniejszą częścią fabryki jest opcja nieograniczonego (!) spożycia czekolady na końcu – dzieciaki zajadają, dorośli tez – Tomek zjada tabliczkę białej czekolady 🙂
Z fabryki jedziemy trudną i krętą trasą do Interlaken. Ta miejscowość jest punktem wypadowym do Lauterbrunnen – przepięknie położnej miejscowości z mnóstwem atrakcji. Mamy jednak tego pecha – leje deszcz. No bez sensu tam jechać stwierdzamy. Domi z Cyprianem tam dojeżdżają, bo.. wpisują zły kamping w nawigacji i tam trafiają. Na kampingu w Interlaken udaje nam się zrobić ostatniego wspólnego grilla – Tadzik z Pauliną zostają jeszcze jedną noc w okolicy (mają do domu tylko 4h jazdy). Żegnamy się i ruszamy w sobotę z powrotem, bo mamy do pokonania ponad 1500km i w sumie 15h jazdy.
Odwiedzamy Szymonka, Julię i ich synków bliźniakòw Theo oraz Leona w ich nowym mieszkaniu niedaleko Lucerny. Alez mają niepowtarzalny widok na zielone łąki i pola, a także góry wysokie (których nie widzimy przez chmury). Zjadamy lunch w 3 rodzinki i jedziemy do Stuttgartu.
Śpimy na parkingu przy muzeum.. Porsche. To jest cel naszego przyjazdu tutaj. Przed położeniem się spać nasi chłopcy dostają od Tomka zadanie: kółka przebiegnięte wokol kampera przełożą się na prezenty w Porsche muzeum shop. Chłopaki szybko liczą i zaczynają biegać. Ida spać, rano wstają i nadal biegają.. W sumie chłopcy robią około 400 okrążeń (!!!) wokół kampera. Sa padnięci, ale jakże szczęśliwi. A rodzice się cieszą że dzieciaki się zmęczyły przed 12to godzinną podróżą do domu!
Ale jeszcze czeka nas muzeum Porsche – robi wrażenie, modele od najstarszych po najnowsze, ryk silników, sekcja Lego dla dzieci, dotknięcie magii Porschakow – podoba nam się! Domi dość szybko doczytuje wykorzystywanie robotników przymusowych w fabrykach Porsche w latach 1943-1945.. Spędzamy w muzeum prawie 3h, z czego z pol h w sklepie gdzie każdy z 4 chłopców wybiera swoje pamiątki. Olaf kupuje Lego Technic Porsche zdalnie sterowane, Gucio Playmobil auto Porsche, a Agata piękny termokubek Porsche. Tomkowi już zabrakło na prezent 🙂