Kpalimé, Togo 8 stycznia 2023

Wjazd do Togo wygląda ciekawie. Przekraczamy mało uczęszczane przejscie w górach. Jest mostek i budka, dookoła biegają chmary dzieciaków. Nie mamy wiz do Togo, ale można kupić na granicy. Procedura zajmuje ponad 2h (nie ma żadnych innych aut!). Panowie pogranicznicy wbijają znaczki do paszportów. Nie widzieliśmy czegoś takiego od 15 lat! Procedura jest skomplikowana, obsługuje ją 3 pograniczników – trzęsącymi się rękami. Robimy sporą radochę lokalnym dzieciom, zostawiając im trochę giftów. Niesamowite jest to, że po rozdaniu okolo 20 przedmiotów, dzieci nie kłócą się między sobą, ale wymieniają się przedmiotami i są szczęśliwe. Nasze europejskie dzieci zaczełyby już dawno kłócić się kto dostał fajniejszy gift etc..

Śpimy w hotelu niedaleko granicy, niedaleko miejscowości Kpalimpe. Hotel/ lodge jest położony wśród palm, ma tylko 12 przestornnych pokoi z widokiem na dość obszerny basen. Miejsce, w którym naprawdę można odpocząć, a nie niektórzy z nas tego potrzebują po ekscesach biegunkowo – gorączkowych.

Togo to jeden z niewielu (4 lub 5) krajów w Afryce, który był kolonią niemiecką do II wojny światowej. Miejscowości mają niemieckie nazwy, w hotelu także mówi się po niemiecku (oraz francusku). Widać także, że pomimo skromnej infrastruktury, panuje tu porządek i jest w miarę czysto.

Pod wieczór jedziemy do Kpalime – to 4. największe miasto w Togo (niecale 100 tys mieszkańcow. Nie jest jakieś imponujące. Przez ogromny ruch motocyklowy przypomina trochę miasteczko w Wietnamie. Ale ma wszystko co potrzeba, a nam bardzo potrzebna jest np apteka! 😉

Następnego dnia jedziemy na wycieczkę – spacer wzdłuż róznorodnych plantacji. Nie są to plantacje jakie możemy sobie wyobrazić, tzn duże i szerokie, a raczej niewielkie poletka ukryte wsród wzórz. Ale widzimy jak rosną kawowce, kakaowce, maniok i wiele innych owoców. 3h wyprawa kończy się pod wodospadem, gdzie chłopcy są tatuowani naturalnym barwnikiem z kamieni. Mają z tego dużo frajdy! Wieczorem odpoczynek i chillout w hotelu – nie mamy juz ochoty na wspinaczkę na jeden z okolicznych szczytów, który mamy w programie.

Kolejny dzień to całodniowy przejazd wzdłuż Togo do granicy z Beninem. Jazda trochę bezdrożami, trochę asfaltem, a troche czymś pomiędzy. Nasz busik daje radę, aczkolwiek, pył w środku trochę nas męczy. Spędzamy w sumie 3 dni w Togo – jest ok, ale bez fajerwerków. Czekamy na Benin i festiwal Voodoo!

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Inne wpisy z podróży

Wybrzeże Kości Słoniowej – dawnych wspomnień czar

Ostatnie etap wyprawy po Afryce Zachodniej – głownie plaza i stolica Abidjan. Nie mamy siły na wiecej. No i ciekawa historia przed powrotem do domu.

Czytaj dalej

Benin. Wioski na wodzie. Festiwal Voodoo. Zapnijcie pasy!

Kolejny z krajów Afryki Zachodniej. Ale jakże inny niż Ghana i Togo. Wioska na wodzie i transujący festiwal Vodoo!!!

Czytaj dalej

Ghana odjechana. No i biegunka trochę seryjna.

Kolejne 4 dni z naszego 8-dniowego pobytu w Ghanie

Czytaj dalej

Ghana – welcome! Najlepszego 2023!

Lot przez Istambul i pierwsze 3 dni w Ghanie – Accra + Elmina nad Oceanem

Czytaj dalej

Dokąd teraz?

Zbliza sie koniec roku, który jak zawsze jest czasem wytchnienia i … podróży. Święta w Karkonoszach. A zaraz potem jedziemy w zupełnie nowe dla nas miejsce, na dużym kontynencie. 3 tygodnie. 11 osób. 4 kraje. Sporo papierologii przed wyjazdem, planowanie rozpoczęło sie w wakacje. Kto zgadnie gdzie? Pamiątka z wyjazdu gwarantowana dla osoby która zgadnie […]

Czytaj dalej
Back to top