La Paz, Boliwia 13 grudnia 2011

Ciekawostka: Boliwia jest najbiedniejszym krajem Ameryki Łacińskiej, w którym mieszka aż 60% rdzennej ludności (największy odsetek na całym kontynencie). Nadal widuje sie tu sporo kobiet, ktore ubierają sie w sposob tradycyjny tj noszą charakterystyczny kapelusz (wyglądający troche jak cylinder), obszerna spódnice do kolana, sweter, welniane podkolanowki i kolorowy tobolek przywiązany do pleców. Większość kobiet, nawet tych starszych, nosi bardzo długie włosy upiete w dwa warkocze, co w połączeniu z ich ubiorem powoduje, ze wygladaja one troche dziecinnie..

Do La Paz przyjeżdzamy po południu, znajdujemy hotel w centrum miasta i idziemy sie posilic do hinduskiej restauracji Star India, gdzie po raz pierwszy mamy okazje sprobowac miesa z lamy (smakuje troche jak wolowina). Wieczorem chodzimy po agencjach turystycznych, aby uszczegolowic nasz plan zwiedzania. Decydujemy sie na dwie atrakcje- zjazd rowerem z góry tzw Droga Śmierci oraz 3- dniowa wyprawę jeepem po bezdrożach południowej Boliwii (o tym w kolejnej relacji).

Kolejnego dnia wstajemy o wschodzie słońca, spotykamy sie z pozostałymi członkami wyprawy (przewodnik i 3 Brazylijczyków) i busem dostajemy sie do La Cumbre (1,5h jazdy od La Paz) położonego na wysokości ok. 4.700m, gdzie rozpoczyna sie nasza rowerowa przygoda. Warunki pogodowe z samego rana, ponad 4,5 km n.p.m. są  bezlitosne – jest niewiarygodnie zimno i wilgotnie, tym bardziej ze znajdujemy sie w chmurze:) Pospiesznie zakładamy na siebie odzież ochronną- ochraniacze na łokcie i kolana, wodoodporna kamizelke, kurtkę i spodnie oraz kask. Każdy dostaje swój rower, przewodnik informuje nas o szczegółach drogi ktora mamy do pokonania (64 km i 3.6km w dół i ruszamy! 

Pierwsze 12 km jedziemy po asfaltowej drodze, jest dość stromo i tłoczno, bo jest to regularna droga uczeszczana glownie przez ciężarówki i autobusy, ktore zdarza nam sie wyprzedzać:) Widocznosc jest marna, przez cały ten odcinek pada niemiłosiernie wiec jesteśmy przemarznieci do szpiku kości. Przemakaja nam rowniez ubrania ktore mamy pod odzieżą ochronną, twarze mamy w błocie (rowery nie maja blotnikow;)), a dłonie są skostniale, jednak nie tracimy entuzjazmu. W końcu zbaczamy z asfaltowej drogi, aby wjechać na najbardziej niebezpieczna drogę swiata! Jest to droga o szerokości ok 3,5 metra, położona na zboczach gór, pełna zakrętów i ekspozycji na przepascie o wysokości 600-800m. Żeby było ciekawiej, wzdluz drogi nie ma praktycznie żadnych  barierek zabezpieczających, za to sporo jest drobnych wodospadow i rożnych formacji kamienno- skalnych na jej powierzchni, ktore zdecydowanie urozmaicaja nam zjazd:) 

Zatrzymujemy sie co jakis czas, aby oglądać krajobrazy i robić zdjecia. Otoczenie dosłownie zapiera dech w piersiach – znajdujemy sie pomiędzy dwoma warstwami chmur, pobliskie góry pokryte są gestym lasem tropikalnym, podobnie jak przepascie pod nami. Trudno nam uwierzyć w to, ze do momentu otwarcia nowej, asfaltowej drogi (marzec 2007) odbywał sie tu regularny ruch kolowy! Droga ta zdecydowanie zasłużyła sobie na niehlubne miano najbardziej niebezpiecznej drogi swiata! Nawet obecnie, kiedy jest ona wykorzystywany wyłącznie w celach turystycznych, nadal traci tu swoje życie sporo turystow. Mijamy po drodze kilkanaście krzyży i symbolicznych tablic upamietniajacych smierć tych, którzy podobnie jak my zdecydowali sie pokonać ta drogę na rowerach. Dowiadujemy sie od przewodnika, ze w ciagu ostatnich 4 lat straciło tu swoje życie kilkudziesięciu rowerzystów, glownie z powodu nadmiernej prędkości, niskiej jakości rowerów lub niesprzyjajacych warunków pogodowych. Liczba ofiar jest tak wysoka, ze zaczęto budować bariery zabezpieczające na najbardziej fatalnych zakretach! 

Po 3 godzinach intensywnego zjazdu docieramy do Coroico – niewielkiej wioseczki położonej na wys. 1300 m. Tam bierzemy prysznic, zjadamy lunch i dostajemy koszulki upamiętniającego zjazd najbardziej niebezpieczna droga swiata. Ku naszemu zaskoczeniu okazuje sie, ze właścicielem restauracji jest Węgier, ktory wraz z rodzina wprowadzil sie na to odludzie 5 lat temu. Najwyraźniej cieszy go nasza obecność, bo z duma oprowadza nas po swojej posesji i ogrodzie, gdzie rosną 3 odmiany bananow, papaje, ananasy, marakuje, cytryny, limonki, avokado, kawa, kakao, i inne cuda na kiju:) 

Następny dzień spędzamy na zwiedzaniu La Paz- nieformalnej stolicy Boliwii (konstytucyjna stolica jest Sucre). To 1,5 mln miasto położone jest w podluznej dolinie i jej zboczach, na wysokości ok. 3.6km n.p.m. Widok z okalajacych gór na całe miasto doslownie zapiera dech w piersiach! Z bliska La Paz nie robi juz na nas takiego wrażenia- większość budynków sprawia wrażenie surowej budowy- z dachów wystają druty, brakuje elewacji zewnętrznej domów..Nasz hotel znajduje sie w centralnej lokalizacji, skąd niedaleko mamy do Plaza Murillo Area (głównego placu miasta), 460- letniej Katedry Św. Franciszka z Asyżu oraz licznych kolorowych kramow i marketów. 

Elementy praktyczne: 

Nocleg w La Paz – Hotel Fuarentes, 180 Bolivianos/ pokój 2-osobowy (95 zł),

Calodniowa wycieczka rowerowa, w tym transport, wyżywienie, wypożyczenie roweru i sprzętu (all inclusive) – 350 Bolivianos/ 1 osobę  (180 zł). Polecamy firmę Barro – dobrej jakosci sprzęt i profesjonalna obsługa. 

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Inne wpisy z podróży

Niebanalny powrot do domu!

Lot z Buenos Aires do Frankurtu minal nam niezwykle spokojnie, natomiast juz na niemieckim lotnisku nie obylo sie bez przygod. Po przylocie do Frankfurtu mielismy ok. 2 godziny aby zmienic terminal i zacheckinowac sie na lot do Wroclawia. Choc sam lot zostal opozniony o ponad godzine, to w koncu udalo nam sie wsiasc do autobusu, […]

Czytaj dalej

Buenos Aires – wiecej niz bueno

Ciekawostka z Argentyny:Mięso! Steki! Co za smak! Znana na całym swiecie argentynska wolowina – mozna sie przy niej zapomniec.. Jej tajemnica polega na bezstresowym wychowku bydła (free range beef) i bardzo niskim w porównaniu z Europa wykorzystaniem pestycydów do nawozenia pastwisk. Do tego większość bydła stacjonuje na wysokości ponad 1000m, wiec maja czyste powietrze itp.. […]

Czytaj dalej

W drodze…

Ciekawostka z Boliwii:Boliwia jest krajem, gdzie większość dróg wciąż czeka na pokrycie asfaltem.. Najczęściej drogi to po prostu klepisko, ktore jednak utrzymane jest w całkiem niezłym stanie! Stan rzeczy ulega jednak zmiane, sporo jest znaków z logo UE, ktora sponsoruje w Boliwii budowę dróg… Z Uyuni, gdzie rozpoczela i zakonczyla sie nasza 3-dniowa wyprawa jeepem […]

Czytaj dalej

Salar de Uyuni – surrealizm w Boliwii

Ciekawostka z Boliwii:Praktycznie przez cały czas pobytu w Boliwii jesteśmy na wysokości ponad 3000 m. n.p.m, wyzyna ta nazywana jest boliwijskim altiplano. Poza północna, amazonska częścią kraju oraz nieduzym obszarem na wschodzie, praktycznie cala reszta połozona jest tak wysoko. Pozwala to na stateczna aklimatyzacje, ale powoduje zadyszke przy większym wysiłku 🙂 Z La Paz nocnym […]

Czytaj dalej

Z Cuzco do Puno – droga przez mękę

Zarówno Peru, jak i Boliwia są swietnie skomunikowane autokarowo. Aby dojechać z Cuzco (Peru) do nieformalnej stolicy Boliwii – La Paz- wybieramy jednego z najbardziej polecanych przewoźników – TourPeru. Kupujemy miejsca w klasie VIP czyli w najwyższej klasie rezerwacyjnej, tym bardziej, ze przejazd ma zając ponad pól doby (od 12 do 17 godzin), w tym godziny […]

Czytaj dalej

Machu Picchu – Nirvana Ameryki Poludniowej

Ciekawostka z Machu Picchu (wym. Maczu Pikczu, a nie Makczu Pikczu 🙂 : Do dzis niewiadomo dlaczego „zaginione miasto” zostalo opuszczone. Niektore teorie twirerdza ze Inkowie zrobili to umyslnie, zeby Hiszpanscy konkwiskwadorzy nie mogli go zdobyc. Inne teorie mowia, ze miasto to zostalo opuszczone na dlugo przed przybyciem gringos z Europy, na wskutek upadku impreium […]

Czytaj dalej

Cuzco – brama (piekna) do Machu Picchu

Ciekawostka z Peru: Jak tu jest kolorowo! Budynki i ludzie. Ludzie ubieraja sie w tradycyjne ubranka w pstrokate kolory. Co wazne to nie jest wcale jakis show dla turystow, ale miejscowa ludnosc po prostu tak sie ubiera! Podbnie domy, te odremonowane tworza bardzo ciekawa mozaike, a chce siena nie patrzec. Z Nazca dojezdzamy do Cuzco […]

Czytaj dalej

Nazca Lines– Duzym patykiem po jeszcze wiekszej pustyni

Ciekawostka z Peru: W Peru legalne jest posiadanie i sprzedaz lisci koki. Miejscowi namietnie zuja koke i popijaja herbatke z jej lisci. Wynika to z tradycji, a takze faktu, ze koka pozwala szybciej aklimatyzowac sie na duzych wysokosciach, ktorych w Peru nie brakuje. To dopiero ‘Nowy Swiat” wymyslil, ze z tych lisci mozna wyciagnac sam […]

Czytaj dalej

Bienvenidos a Perú!

Ciekawostka z Peru: W Peru wszedzie jest darmowy dostep do internetu. Praktycznie w kazdej kafejce, restauracji , hotelu itp. Jak w bardzo rozwinietym kraju! Coz za roznica w stosunku do np Nowej Zelandii (ktora uwaza sie za kraj rozwiniety) gdzie za internet wszedzie trzeba placic jak za zboze! Po podrozy trwajacej 18 godzin z Los […]

Czytaj dalej

Smieszne procedury i ogrom Mexico City

W Meksyku mamy 2 przesiadki – w zakurzonym Hermosillo na polnocy kraju oraz miescie Meksyk. Ciekawa jest procedura: mimo ze bagaz mamy nadany do Limy, to musimy go odebrac w Hermosillo w celu przejscia przez odprawe w Meksyku. Cwiczenie to ma na celu walke ze szmuglem narkotykow przez Meksyk, jednak jest troche smieszne w naszym […]

Czytaj dalej

LA – mlodzienczych lat wspomnienia i niezmienne slonce

Ciekawostka z Los Angeles: Tu zawsze swieci slonce! Po 10 godzinach lotu z Fidzi wyladowalismy w LA. Cieszymy sie, poniewaz to miejsce ma dla nas specjalne znaczenie. To tutaj w 2004 roku spedzilismy lato pracujac w Universal Studios – parku rozrywki przy tej duzej wytworni filmowej. Szczerze mowiac to troche nie wiedzielismy czego sie spodziewac […]

Czytaj dalej

Bula! (Pozdrawiamy) Vinaka! (dziekujemy) i jazda!

Ciekawostka z Fidzi: Fidzi nie jest krajem stabilnym politycznie. W ciagu ostatnich 10 lat mialy tu miejsce 2 przewroty polityczne – co prawda bezkrwawe, ale mimo wszystko napiecie wisi w powietrzu. Jego podloze lezy w podziale nacji na rdzennych mieszkancow Fidzi oraz Hindusow, ktorzy przyjezdzali masowo na przelomie XIX i XXw i stanowia 40% populacji. […]

Czytaj dalej

Levuka – cofamy sie w czasie o 100 lat!

Ciekawostka z Fidzi: Mieszkancy Fidzi sa bardzo otyli, zwlaszcza kobiety. Trudno nam okreslic dokladnie dlaczego tak jest, ale wnioskujemy ze wynika to z ich bardzo powolnego i osiadlego trybu zycia, gdzie dostatek zywnosci i rozwoj w XX w. doprowadzily do sytuacji gdzie jedza wiecej niz potrzebuja. W klubach w Suvie (stolicy) wyrozniaja sie kobiety pochodzenia […]

Czytaj dalej

USA? Nie!

Ciekawostka z Fidzi: Ze wzgledu na piekne krajobrazy, rajskie plaze i pogode Fidzi jest miejscem czesto wybieranym na.. slub. Glownie przez mieszkancow Nowej Zelandii oraz Australii (3-5 h lotu), ale takze inne narodowosci. Wystarczy sie zaanonsowac, przywiezc przetlumaczony akt urodzenia i tyle. Podczas naszego pobytu na wyspie Mana, miala miejsce taka wlasnie uroczystosc, na slub […]

Czytaj dalej

Bounty Island & Viti Levu – ostatnie dni na Fidzi

Ciekawostka: Najczesciej i najchetniej uzywanym slowem na Fidzi jest „Bula”, ktore oznacza czesc, witam, pozdrawiam..Ludzie witaja sie w ten sposob rowniez w stosunku do nieznajomych mijajac sie na ulicy lub przychodzac na przystanek autobusowy. Zawsze towarzyszy mu radosny i serdeczny usmiech, swoisty banan na twarzy:) Po 2 tygodniach spedzonych na Fidzi rowniez przejelismy ten miejscowy […]

Czytaj dalej

Fidżi – wakacje na wakacjach

Ciekawostka z Fidżi: W zimie różnica w czasie miedzy Polska a Fidżi wynosi 12h. Jednak na Fidżi pojęcie czasu jest inne niz w większości swiata, zwłaszcza tego rozwinietego. Miejscowi odnoszą sie do pojęcia „czasu Fidżi – Fiji time”. Oznacza to nic wiecej niz kompletny brak punktualnosci 🙂 i tak na przyklad umawiajac sie na nurkowanie […]

Czytaj dalej

Mount Cook & Christchurch – ostatnie dni w krainie Władcy Pierścieni

CIEKAWOSTKA Z NOWEJ ZELANDII: W przeciwieństwie do Polski, w Nowej Zelandii wszyscy kierowcy sumiennie przestrzegają przepisów drogowych. Ograniczenie prędkości poza terenem zabudowanym to 100 km/h, i tylko gdzieniegdzie jest ono inne (przed każdym zakrętem znajduje się znak drogowy z sugerowaną prędkością). W sumie przejechaliśmy w NZ prawie 5.000 km i tylko raz napotkaliśmy na patrol […]

Czytaj dalej

Queenstown – Szalona Norwegia w Nowej Zelandii

CIEKAWOSTKA Z NOWEJ ZELANDII: Nowa Zelandia, mimo, że jest stąd daleko do dosłownie każdego miejsca na Ziemi, przyciąga co roku prawie 3 miliony turystów, czyli niewiele mniej niż cała jej populacja. Skąd taka popularność? Natura? Szczerze to Amazonia czy Borneo są bardziej atrakcyjne. Kultura? Nie odbiega znacznie od tej w UK. Szczególny zabytek, jak Mur […]

Czytaj dalej

Ekstremalne zabawy w kraju kiwi

CIEKAWOSTKA Z NOWEJ ZELANDII: Nowa Zelandia to kraj kiwi. I bynajmniej nie chodzi tutaj o owoc, ale o niewielkiego ptaszka – nielota. Dokładnie nie wiadomo dlaczego kiwi jest symbolem Nowej Zelandii, ale jego maskotka znajduje się prawie w każdym sklepie a miejscowi są dumni, że nie mówi się o nich „Nowozelandczycy”, ale „Kiwi”. To tak […]

Czytaj dalej

Marlborough i Abel Tasman – góry, doliny i morze winem płynące

CIEKAWOSTKA Z NOWEJ ZELANDII: Mało ludzi! Nowa Zelandia to kraj niewiele mniejszy od Polski, ale mieszka w nim tylko 4.4 miliona ludzi. Widać to zwłaszcza jak wyjedzie się poza Auckland. A na południowej wyspie można jadąc cały dzień minąć zaledwie kilka samochodów na głównej drodze. To co nazywają autostradami (ang. Highways) to zawsze zwykła droga, […]

Czytaj dalej

Wellington – opadów ciąg dalszy… z nadzieją na końcu ;)

CIEKAWOSTKA Z NOWEJ ZELANDII: Klimat tego wyspiarskiego kraju jest typowo morski, różnice między poszczególnymi porami roku są zazwyczaj niewielkie, to znaczy, że w zimie na nizinach temperatura rzadko spada poniżej 0st C, a w lecie rzadko przekracza 25 stopni Celsjusza. Przypomina nam to trochę Szkocję, tyle, że owiec jest tu trochę więcej, bo 8 na […]

Czytaj dalej

Nowa Zelandia – piękne widoki przykryte chmurami…

CIEKAWOSTKA Z NOWEJ ZELANDII: Nowa Zelandia jest 3. najbardziej otyłym krajem na świecie. Wyraźnie widać to na ulicach, gdzie mnóstwo jest osób, po których widać, że nie przebierały w jedzeniu. Z resztą to ostatnie nie różni się tak bardzo od tego z Wielkiej Brytanii czy USA – królują steki i hamburgery, mimo, że można zajadać […]

Czytaj dalej

Auckland – witaj kraju kiwi

CIEKAWOSTKA Z NOWEJ ZELANDII: Kraj panicznie boi się wszelkiego rodzaju chorób, stąd wwożenie jakiegokolwiek jedzenia i picia jest zabronione, a wszystko co miało kontakt z ziemią (buty, namioty, kijki) wymaga wyczyszczenia w laboratorium toksykologicznym na lotnisku! Do Auckland przylatujemy pełni zaciekawienia: jak to będzie w tym kraju, który znajduje się prawie po drugiej stronie kuli […]

Czytaj dalej

Singapur – chwila niepewności

Na lotnisku w Singapurze spędzamy zaledwie dwie godziny, które jednak przebiegają bardzo burzliwie. Nie planujemy tu dłuższej przerwy ze względu na przeprowadzkę do Singapuru od stycznia 2012. Jednak nasze krótkie doświadczenie pozostawia nas pełnymi obaw na rok 2012, ponieważ pani w transferach na lotnisku nie chce nam wydać boarding pasa na dalszy lot do Auckland, […]

Czytaj dalej

Indonezja – marzeń poezja

CIEKAWOSTKA Z INDONEZJI (ostatnia): Położona na 17 tyś wysp Indonezja jest doskonale skomunikowana poprzez siatkę połączeń lotniczych. Na wyspach działa kilkadziesiąt linii lotniczych – w większości tanich przewoźników, którzy sprzedają bilety na 2-3 h loty często za mniej niż 100 USD na kilka dni przed lotem. Stąd nawet w porównaniu z Ryanairem ceny są bardzo […]

Czytaj dalej

Borneo – Orangutany, nasza daleka rodzina ;)

CIEKAWOSTKA Z INDONEZJI: Indonezyjczycy są bardzo uprzejmi – osoby z zagranicy na każdym kroku traktują z niezwykłą uprzejmością, wręcz czasem kultem. Co ciekawe nawet lokalni, którzy maja na codzień do czynienia z obcokrajowcami są niespotykanie uczynni, na każdym kroku przepraszaja, a nierzadko np. ekspedientka w supermarkecie po wydaniu reszty złoży ręce i pochyli głowę w […]

Czytaj dalej

Borneo – Banjarmasin czyli Azjatycka Wenecja

CIEKAWOSTKA Z INDONEZJI: Okazuje się, ze supermarkety w Indonezji (wielkości polskiej sieci żabka) oprócz sprzedaży podstawowych produktów, maja dodatkowe zastosowanie- są miejscem spotkań. Przed każdym marketem rozstawione są stoły i krzesełka, na których przesiadują całymi godzinami miejscowi a ich spotkania maja formę pikników. Wygląda to w ten sposób, ze najpierw robi się zakupy w sklepie […]

Czytaj dalej

Wulkan Merapi – śmiercionośne piękno zaklęte w górze

CIEKAWOSTKA Z INDONEZJI: Okazuje sie, ze ludzie w Indonezji wcale nie uważają ze bronz jest sexy. W przeciwieństwie do Polaków, którzy chętnie wystawiają swoją skore na działanie słońca lub kupują balsamy brazujace do ciała, Indonezyjczycy poszukują odwrotnego efektu. Rekordy popularności biją w sklepach wybielające płyny do kąpieli i balsamy do ciała, a oni sami nawet […]

Czytaj dalej

Artystycznie i sakralnie – Yogyakarta & Borobudur

CIEKAWOSTKA Z INDONEZJI: Na Jawie do wszystkich domów, ale też np. większości agencji turystycznych, kafejek internetowych i hoteli wchodzi się bez butów, co oznacza, że np. przed wejściem do agencji wypożyczającej motorki leży 10 par klapków. Niewiele to, jeżeli taka sytuacja ma miejsce w przypadku hotelu, gdzie przed wejściem może leżeć kilkadziesiąt par klapków (tak […]

Czytaj dalej

Bromo – wulkanowe zagłębie

Po 9 godzinach szaleńczej jazdy autokarem i przejechaniu (bagatela!) niespełna 190 km późnym wieczorem docieramy do Probolinggo. To średniej wielkości miasto położone we wschodniej Javie, nie ma zbyt wiele do zaproponowania turystom; jest natomiast punktem tranzytowym do położonego nieopodal wulkanu Bromo (zwanego przez nas pieszczotliwie Bronkiem)- jednego z ciekawszych spotów tej wyspy . W porównaniu […]

Czytaj dalej

Kawah Ijen – siarczysty wulkan na Javie

Po późnowieczornej przeprawie przez cieśninę między morzem Bali a Oceanem Indyjskim docieramy do serca Indonezji – wyspy Java. Mieszka na niej 130 milionów ludzi, mimo że jest tylko rozmiarów wyspy brytyjskiej. Stanowi serce 4. najbardziej zaludnionego kraju świata, a na jej zachodnim brzegu znajduje się jej stolica, która stanowi cel naszej podróży w Indonezji. Agata […]

Czytaj dalej

Bali – raj na trzęsącej ziemi

Decydujemy się objechać wschodnią część Bali drogą, która prowadzi wzdłuż wybrzeża. Dość szybko przekonujemy się, że nie trzeba zbyt wiele by wyjechać poza turystyczną i skomercjalizowaną część Bali i zobaczyć jak żyją rdzenni mieszkańcy wyspy. Jesteśmy mile zaskoczeni tym, że wszystkie mijane przez nas miejscowości są bardzo zadbane, a ludzie niezwykle mili, otwarci i pomocni. […]

Czytaj dalej

Bali – tropikalny raj z dobrym jedzeniem

Po 7 godzinach lotu przylatujemy na indonezyjskie Bali. Bali to tylko jedna z ponad 17.000 wysp należących do Indonezji, ale zdecydowanie najbardziej popularna wśród zagranicznych turystów i stąd najbardziej skomercjalizowana. Pierwsze dwa dni spędzamy w Kucie – turystycznej miejscowości położonej nieopodal lotniska. Swoje pierwsze kroki kierujemy centrum Kuty, gdzie na każdym rogu widać Starbucksa, McDonalda, […]

Czytaj dalej

Seul – dobrobyt w niepewności

Po 3h locie lądujemy w stolicy Korei Południowej – Seulu. Celowo wybieramy tam całodzienną przerwę przed lotem na Bali aby spotkać się z naszą przyjaciółką Suh, która zaprasza nas na szybkie zwiedzanie Seulu. Suh przyjeżdża po nas na imponujące lotnisko (przygotowane na World Cup w 2002). Jest niedziela, Suh jest na lotnisku o 6tej rano […]

Czytaj dalej

Dzika Mongolia

Wjeżdżamy do Mongolii i od razu spotykamy się z innym poziomem gościnności i traktowania niż w matce Rosji.. Napotkana na granicy ciężarówka zabiera nas do miejscowości, skąd możemy złapać maszrutkę do stolicy Mongolii – Ulan Bator. Wrzucamy plecaki na pakę, sami siadamy na workach ziemniaków w środku i jedziemy! Kierowca nie chce od nas ani […]

Czytaj dalej

Granica Rosyjsko – Mongolska – 3 dniowa przygoda

Wsiadamy do pociągu, gdzie spędzamy noc w plackarcie – 3. klasie (klas są w Rosji 4), w której każdy ma swoje miejsce do spania, ale nie ma już przedziałów, tylko wszystko wygląda jak wieloosobowa sala do spania. Pociąg jest 70% obłożony, jednak jak wsiadamy jest już poźno (po 22giej) i nie udaje nam się nawiązać […]

Czytaj dalej

Jezioro Bajkał – wyspa Olkhon

Naszą podróż z Irkucka nad Bajkał rozpoczynamy od 20-minutowego biegu na dworzec autobusowy, panosząc po drodze miejscowy targ z owocami. .głód jest nie do zniesienia po obficie zakrapianej imprezie w lokalnym klubie nocnym  Na dworcu wsiadamy do maszrutki, która po 5,5 godzinach jazdy i 300+ km zabiera nas na wyspę Olkhon nad Bajkałem. Okazuje […]

Czytaj dalej

Novosibirsk – Irkuck

Przejazd pociągiem Novosibirsk – Irkuck 30h przejazd między Novosibirskiem a Irkuckiem to inne doświadczenia w stosunku do tych z przejazdu Moskwa – Novosibirsk. Jedziemy starym pociągiem: brak prądu w przedziałach, na korytarzu prąd też nie działa, okna są brudne i niewiele przez nie widać. Także obsługa pozostawia wiele do poprawy: Wagon półrestauracyjny to typowy widok […]

Czytaj dalej

Kolej Transsyberyjska Moskwa – Novosibirsk

Z niecierpliwością i dużą dozą ciekawości czekaliśmy na moment dojazdu na stacje kolejową oraz boarding do pociągu, który miał zawieźć nas do największego miasta Syberii – Novosibirska. Pociąg odjeżdżał z jednego z wielkich Moskiewskich dworców – Jarosławskiego. Już na początku zostaliśmy mile (z wyjątkiem Asi, która była rozczarowana wysokim standardem) zaskoczeni standardem pociągu – nowe […]

Czytaj dalej

Moskwa

Wysiadamy w Moskwie na lotnisku Domodedovo, skąd kolejką udajemy się do centrum 10 milionowej metropolii (cena przejazdu to 320 rubli, czyli około 32 PLN). W Moskwie dekujemy się w doskonałej miejscówce (Basilica hostel – dzięki Kuba!) 10 min pieszo od Kremla. Pierwsze wrażenia – taka Warszawa w wydaniu mega. Tutejsze „Pałace Kultury” są znacznie bardziej […]

Czytaj dalej

Przesiadka w Rydze

Linia AirBaltic – tania linia lotnicza z siedzibą na Łotwie, małe samoloty śmigłowe (np z Warszawy Fokker – 42 miejsca). Połączenie bardzo dogodne, z przerwą w Rydze trwająca zaledwie 1h. Okazuje się ze Asia leci z Rygi do Moskwy na inne lotnisko innym samolotem – taki sobie zonk 😉 Pani w Customs Control okazuje sie […]

Czytaj dalej

Warszawa

Jedziemy pociagiem z Wroclawia do Warszawy (nowe doswiadczenie po 3 latach latania), i od razu zaskoczenie: pociag jedzie 30 min dluzej niz kilka lat temu 5h 50min vs 5h20min. Nic sie nie zmienia – ciekawe czyja to wina (Mirek?). Do Warszawy dojezdzamy po 19tej I idziemy na piwo ze znajomymi, glownie z Rotaractu oraz ze […]

Czytaj dalej

Wyjazd z Wrocławia

Po kilku dniach intensywnych przygotowan wyjezdzamy z Wroclawia do Warszawy. Nasza trasa w skrocie to: Moskwa, kolej transsyberyjska przez Novosibirsk i Irkuck do Mongolii, Seul w Korei, Bali do Dżakarty w Indonezji, Nowa Zelandia, Papua Nowa Guinea, Chile i Argentyna. Kazde z nas ma dwa plecaki: duzy wazacy 15 kg (Tomek) 14kg (Agata) I mniejszy […]

Czytaj dalej
Back to top