CIEKAWOSTKA Z NOWEJ ZELANDII:
Nowa Zelandia, mimo, że jest stąd daleko do dosłownie każdego miejsca na Ziemi, przyciąga co roku prawie 3 miliony turystów, czyli niewiele mniej niż cała jej populacja. Skąd taka popularność? Natura? Szczerze to Amazonia czy Borneo są bardziej atrakcyjne. Kultura? Nie odbiega znacznie od tej w UK. Szczególny zabytek, jak Mur Chiński, Wieża Eiffela czy posąg Chrystusa (ten w Świebodzinie oczywiście 😉 BRAK. No więc co? Odpowiedź jest prosta. Sporty outdoorowe i wszystko co mieści się pod pojęciem aktywność fizyczna. To tutaj wymyślono bungee, zorbing, w każdym możliwym miejscu można skakać na spadochronie, paralotni, lotni, jeździć rowerem w góre i w dół, pływać kajakiem, na surfingu lub łodzią z silnikiem 1000KM (tak, jeden tysiąc!) itp. (lista jest długa). I dlatego ludzie ściągają tutaj, żeby się wybawić przy dobrej dozie adrenaliny i poruszać, co pozwala na schudnięcie najbardziej nawet grubym…. portfelom 😉
Z powyższym przeświadczeniem jedziemy do Queenstown na południu Wyspy Południowej. Po drodze odwiedzamy jeszcze Puzzling Word – miejsce gdzie iluzja staje się realnością, a realność iluzją. Kapitalnie przedstawione są tam pewne złudzenia optyczne, które powodują, że to co widzimy nie do końca jest prawdą… (więcej na filmach).
Queenstown to mekka sportów outdorowych, a w hotelach są setki ulotek reklamujących różnego rodzaju aktywności. Logujemy się w centralnie ulokowanym hostelu i zwiedzamy miasteczko położone nad brzegiem jednego z ogromnych (czyt. bardzo długich) jezior polodowcowych.
Pełno tutaj młodych ludzi, którzy wyciskają każdego grosza na spełnienie marzeń o spływie rwącą rzeką czy locie helikopterem nad lodowcem.
Wybieramy się na przechadzkę po mieście, które urokiem przypomina Chamonix, tylko bez wysokich gór. Długo nie czekamy na nadchodzące atrakcje, ponieważ chłopaki – Mirek i Paweł zaraz wykupują kombo – lot helikopterem, skok na spadochronie, spływ rwącą rzeką oraz przepłynięcie przez kanion super szybką łodzią. My z kolei decydujemy się na wejście na pobliską górę – oczywiście można na nią wjechać gondolą, ale po co skoro jest opcja wejścia na nogach?
Widoki są przepiękne, doświadczenia niezapomniane, tylko dlaczego Ci chińczycy, którzy mieszkają w naszym hostelu gotują takie śmierdzące jedzenie wieczorami???
Agata z okazji swoich urodzin wykonuje skok na lotni z jednego z otaczających wzgórz. Piękne widoki, ale jak stwierdza – „Adrenalina niska!”
Po jednym dniu aktywności, jedziemy zobaczyć największy w NZ fiord, Milord. Pogoda się trochę psuje, ale po dość długiej podróży (280 km) wąskimi i krętymi drogami, dojeżdżamy do Milord. Ten fiord, który nawet słynny kapitan Cook zwiedzał na nogach, ponieważ bał się że wiecznie spienione morze Tasmańskie nie wypuści jego statku na pełne morze, jest otoczony wysokimi na 1.5km górami. Pionowe ściany powodują, że nawet po 1h deszczu powstają dziesiątki niewielkich wodospadów, które spływają bezpośrednio do morza. Dzięki siąpiącemu deszczowi (pada tutaj przez 220 dni w roku) mamy okazję zobaczyć to właśnie widowisko. Akompaniują nam delfiny butelkonose, które pływają wzdłuż statku. Obserwujemy też pingwiny na plażach, które jednak są bardzo płochliwe (dużo bardziej niż np. te w RPA).
Po drodze napada nas chmara… papug. Są to rodowici mieszkańcy tych rejonów, którzy w ogóle nie boja się ludzi. Wskakują na samochody i gryzą uszczelki 😉 Paweł bardzo się ich boi i skrzętnie zamyka wszystkie otwory w samochodzie.
Tym podsumowujemy naszą wizytę na samym południu NZ. Pogoda znacznie się poprawiła i zobaczyliśmy piękno tego kraju w całej okazałości. Jednak jak się okaże, nie wszystko jeszcze widzieliśmy.. Jedziemy do Mt Cook!
Elementy praktyczne:
Nocleg w Wanaka – Alpine Lodge, 100 NZD (260 PLN) / pokój / 4 osoby
Kombo aktywności – skok na spadochronie, rafting, jetboat, lot helikopterem – NZD 600 / 1600 PLN
Skok na lotni – NZD 160 / PLN 400
Wycieczka statkiem po Milord Sound 2h15min – NZD 60/ PLN 160
Do zakupów polecamy serdecznie stronę: www.bookme.co.nz, na której można znaleźć zniżki na wszelkiego rodzaju atrakcje w Queenstown