Bohol, Filipiny 5 stycznia 2018

Przylatujemy do Cebu poznym wieczorem (po północy). Wita nas… ściana deszczu. 25st C, ale leje. Po deszczowym Singapurze tutaj też pada? Potem dowiadujemy się, że to najbardziej mokry przełom grudnia i stycznia od 100 lat..

Śpimy w fajnym hotelu niedaleko lotniska i rano jedziemy do portu skąd poplyniemy na Bohol. Podróż jest łatwa, Filipinczycy przyjemni i otwarci. Jest też tanio! Jedyny minus to, że kupując bilety na prom trzeba przejść maraton między okienkami gdzie osobno kupuje się bilet na prom, opłata portowa, środowiskowa, bagażowa, nadanie bagażu.. Ile ludzi jest w to zaangażowanych! A w Europie wszystko załatwia już automat.

Pogoda jest piękna w końcu – tajfun, który szalał od tygodnia (na Filipinach zabił 120 osób) już sobie poszedł.

Bohol to wyspa połozona na poludnie od Cebu, ale tak naprawdę śpimy na jego mniejszej siostrze – Panglao (obie wyspy są połączone mostem). W skrócie: Na Bohol są wszystkie atrakcje do zobaczenia, a na Panglao piekne plaże i hotele. Nasz kameralny resort położony jest lekko na uboczu, Olaf bardzo ekscytuje się basenem. Aranżujemy całodniowy tour na kolejny dzień.
Na Bohol do zobaczenia są przede wszystkim Czekoladowe Wzgórza oraz endemiczne małpki Tarsier. I właśnie następnego dnia wynajmujemy kierowcę, który zabiera nas na tour po wyspie. Zaczynamy od małpek Tarsier, które występuja tylko w tym obszarze Filipin. Małe zwierzaczki są podobne do małpek i sa tak malenskie, ze mogą się zmieścic w dłoniach. Mają wielkie oczy, którymi nie mogą obracać, ale za to ich szyja pozwala na obrót o 360 stopni.. Zyją każde osobno i każdego w wydzielonej części parku pilnuje strażnik – co na nudna robota..

Po wizycie u Tarsierów jedziemy do Chocolate Hills. Czekoladowe wzgórza to ładne pagórki, na których trawa blednie przez część roku, powodujac ze wygladaja jakby były z czekolady. Natomiast dużo bardziej atrakcyjnie wzgórza wyglądają zielone i właśnie teraz takie są. W słońcu wygladają imponująco – warto było tu przyjechać je zobaczyc!!

W drodze powrotnej zajeżdzamy jeszcze na wiszący most Sevillas Twin i do kościoła katolickiego Baclayon zniszczonego podczas trzęsienia ziemi w 2013r. Dach zapadnięty, niewiele zostało..

Pod wieczor odkrywamy centrum Panglao – główna plaża Alona usiana jest restauracjami. Tego i następnego dnia Agata zdoła zjeść chyba wszystkie typy owoców morza jakie są na niej dostępne! Kraby, homary, krewetki tygrysie i zwykle, osmiornice, małże, ostrygi etc. Klimat fajny. Olaf idzie do fryzjera, a rodzice ciesza się masażami, manicure i pedicure 😉

W czwartek decydujemy się zostać jeszcze 1 noc na Panglao. W naszym hotelu nie ma już miejsc (nasza rezerwacja wygasła), ale dostajemy pokój specjalny dla gości.. obsługi. Ma super lokalizacje na basenie, tylko drzwi na wysokość 175 cm i Tomek co chwilę uderza głową we framuge.. Olaf szaleje w basenie, a wieczorem ogladamy Pitbulla Patryka Vegi pod rozgwieżdzonym niebem co jest cool. W piątek rano wyjazd, wstajemy przed 8 rano (w końcu chyba udalo nam się przestawic na tutejszą strefę czasową), taxi na prom, prom do Cebu, taxi na lotnisko i samolot na Boracay!!!

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Inne wpisy z podróży

Podsumowanie – back home, sweet home

Z Palau wylatujemy o 3ciej w nocy do Seulu. 5h lot moja w snie. W Korei za kilka tygodni odbędą się Igrzyska Olimpijskie i na dzień przed naszym przylotem KoreanAir przeniosło się na nowy terminal. Terminal fajny, tylko połączenie ze starym terminalem (skąd leci LOT) jest autobusem, który jedzie 20 minut i jezdzi raz na […]

Czytaj dalej

Palau – Chiny czy co?

Lot z Pohnpei (Mikronezja) do Palau to 2 miedzyladowania do Guam, tam zmiana samolotu i lot do Palau. W Guam nie wpuszczają nas do lounge, ponieważ traktuja Olafa jako doroslego – mala sprawa, ale zapamietamy to sobie!Właściwie to nie wiemy czego oczekiwać po tym Palau (nie to że do końca wiedzieliśmy czego oczekiwać po Wyspach […]

Czytaj dalej

Wcale nie taka Mikro…

Do Mikronezji przylatujemy z Wysp Marshalla z 2 stopami po drodze. Pogoda przywitała nas bardzo obfitym deszczem i pochmurnym niebem.. a według prognoz styczeń to najlepszy miesiąc pod względem pogody w całym tym regionie.. Wyspa Pohnpei położona jest prawie na równiku, jest dość górzysta i pokryta gęstym lasem tropikalnym. Jest to jedno z najbardziej mokrych […]

Czytaj dalej

Wyspy Marshalla – atomowe atole

Wstajemy o 6tej rano, a lot mamy 8:20. Przez 2h 20 mins udaje nam się: umyć, spakować, zrobić check out z Westina, zatankować samochód, oddać go do wypozyczalni, dojechac na lotnisko, nadać bagaż i zjeść śniadanie w lounge. Dochodzimy do perfekcji operacyjnej z 34 miesięcznym dzieckiem 😉 Nasza podróż na Wyspy Marshalla trwa ponad 8h.. […]

Czytaj dalej

W podróży: Manila + Guam

Do Manili przylatujemy kolo 18tej.. Tam zarezerowaliśmy z Asią i Girim nocleg w niezwykłym hotelu niedaleko lotniska. Jadac z lotniska nasza uwagę przykuwa spora ilość nowych budynkow- Manila wydaje sie duzo bardziej nowoczesna niz 6 lat temu, chodz na taksowke nadal czeka się prawie pol h na lotnisku. Po przekroczeniu bramy hotelu przenosimy sie w […]

Czytaj dalej

Ginący raj na Boracay!

Dotarcie na wyspę Boracay jest dosc karkołomne. Co prawda sam lot z Bohol na wyspe sasiadujaca z Boracay trwa zaledwie godzine, ale aby przeprawic się na Boracay  lodka trzeba podejsc do 4 róznych okienek, w których osobno trzeba zaplacic za bilet na lodke, oplate srodowiskowa, oplate portowa i za bagaz. Boracay w ciagu ostatnich kilku […]

Czytaj dalej

Singapur – stare nowości. No i miasto spotkań! Happy New Year!

Do Singapuru lecimy z duzym sentymentem – spędziliśmy tutaj pół roku w 2012 i nie możemy się doczekać powrotu na stare śmieci (Tomek był zawodowo od tego czasu, ale loty na 1 dzień się nie liczą..) Olaf przesypia 12h lot z Frankfurtu, my podobnie. Eleganckie lotnisko Changi w Singapurze jak zawsze robi na nas wrażenie […]

Czytaj dalej

Wyjeżdżamy! DOKĄD?

Siedzimy właśnie na lotnisku we Frankfurcie. Wczoraj wrócilismy z rodzinnych świat w Polanicy, w nocy pakowanie i ustalanie planow i dzisiaj wyjazd. Jedziemy na niecałe 4 tygodnie. Lecimy do Singapuru, gdzie spedzimy Sylwestra ze znajomymi Grekami (i Polakami) i stamtąd dalej… DOKĄD? To wielki znak zapytania – autentycznie nie mamy biletów. Nasz oryginalny plan legł […]

Czytaj dalej
Back to top