Guam, USA 10 stycznia 2018

Do Manili przylatujemy kolo 18tej.. Tam zarezerowaliśmy z Asią i Girim nocleg w niezwykłym hotelu niedaleko lotniska. Jadac z lotniska nasza uwagę przykuwa spora ilość nowych budynkow- Manila wydaje sie duzo bardziej nowoczesna niz 6 lat temu, chodz na taksowke nadal czeka się prawie pol h na lotnisku.

Po przekroczeniu bramy hotelu przenosimy sie w zupelnie inny świat. Hotel polozony jest w duzym, gesto zalesionym parku, a sam budynek jest w stylu kolonialnej rezydencji. Klimat super, standard bardzo dobry. Zamawiamy jedzenie i wieczor spedzamy w milym towarzystwie Asi i Giri. Tomek z Olim, Asia i Girim korzystaja jeszcze z basenu, a Agata poddaje sie filipinskim masazom.Noc jest krotka bo o 4 rano lecimy dalej, na wyspe Guam. Snu 2h.

Po 4 kolejnych godzinach snu i lotu lądujemu na Guam czyli terytorium USA i strategicznym przyczółku na Pacyfiku, gdzie znajduja sie m.in. bazy militarne, ale też stoczona została niejedna bitwa z Japończykami podczas II Wojny Światowej.

Odprawa przebiega sprawnie, chociaż nasze 6 paszportów budzi pewne podejrzenia urzędnika 😉 Nie może zrozumieć dlaczego Tomek ma 2 aktywne polskie paszporty (odpowiedz, że dużo podróżuje jakoś nie przemawia do niego).

Wyspa wyglada jak biedniejsze USA. Budynki, auta, nawet jedzenie są zupełnie jak w Stanach. Zatrzymujemy się w Hotelu Westin przy pięknej zatoce. Jesteśmy tu tylko 1 dobę wiec od razu po przyjeździe wypożyczamy auto i jedziemy zobaczyć najciekawsze atrakcje wyspy tj Muzeum Wojen Pacyfiku, historyczny plac Plaza de la Espana oraz the Beach Bar.

Muzeum Wojen pełne jest artefaktów z II Wojny. Guam dostał się pod panowanie japońskie w latach 1941-1944. Ostatniego żółnierza japońskiego, który nie poddał się po wojnie zlokalizowano na Guam w roku… 1972, czyli 27 lat po wojnie!!! Guam nie jest może wielki, ale wówczas pokrywała go dżugla i żołnierzom latwiej było się ukrywać. Nie trzeba dodawać, że o niejednym odkrytym żołnierzu szersza publika się nie dowiedziała, ponieważ miejscowi wiedzieli co z nimi robić, pamietając lata terroru japońskiego z okresu wojny..

Bar przy plazy, w którym jemy obiad, zapelniony jest mlodymi amerykanskimi zolnierzami, ktorzy obficie zakrapiaja wieczor alkoholem. Chłopcy młodzi i dobrze zbudowani 😀 Tomek pada wcześnie a Agata z Olim idą jeszcze pobawić się zabawkami w centrum handlowym. Kolejnego dnia czeka nas kolejna super wczesna pobudka i karkołomny lot na Wyspy Marshalla, z czterema przystankami na różnych wyspach Pacyficznych! Dla zapalonych podróżników nie ma czegoś takiego jak trudy podrozy!

Informacje praktyczne:
Lot Boracay-Manila linia AirAsia, koszt: 300 PLN/ os.
Nocleg w Manili: Henry Hotel, koszt: 100 USD/ pokoj 2 os. POLECAMY!
Lot Manila-Guam lot linia CebuPacific; cena: 1.500 PLN/ os.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Inne wpisy z podróży

Podsumowanie – back home, sweet home

Z Palau wylatujemy o 3ciej w nocy do Seulu. 5h lot moja w snie. W Korei za kilka tygodni odbędą się Igrzyska Olimpijskie i na dzień przed naszym przylotem KoreanAir przeniosło się na nowy terminal. Terminal fajny, tylko połączenie ze starym terminalem (skąd leci LOT) jest autobusem, który jedzie 20 minut i jezdzi raz na […]

Czytaj dalej

Palau – Chiny czy co?

Lot z Pohnpei (Mikronezja) do Palau to 2 miedzyladowania do Guam, tam zmiana samolotu i lot do Palau. W Guam nie wpuszczają nas do lounge, ponieważ traktuja Olafa jako doroslego – mala sprawa, ale zapamietamy to sobie!Właściwie to nie wiemy czego oczekiwać po tym Palau (nie to że do końca wiedzieliśmy czego oczekiwać po Wyspach […]

Czytaj dalej

Wcale nie taka Mikro…

Do Mikronezji przylatujemy z Wysp Marshalla z 2 stopami po drodze. Pogoda przywitała nas bardzo obfitym deszczem i pochmurnym niebem.. a według prognoz styczeń to najlepszy miesiąc pod względem pogody w całym tym regionie.. Wyspa Pohnpei położona jest prawie na równiku, jest dość górzysta i pokryta gęstym lasem tropikalnym. Jest to jedno z najbardziej mokrych […]

Czytaj dalej

Wyspy Marshalla – atomowe atole

Wstajemy o 6tej rano, a lot mamy 8:20. Przez 2h 20 mins udaje nam się: umyć, spakować, zrobić check out z Westina, zatankować samochód, oddać go do wypozyczalni, dojechac na lotnisko, nadać bagaż i zjeść śniadanie w lounge. Dochodzimy do perfekcji operacyjnej z 34 miesięcznym dzieckiem 😉 Nasza podróż na Wyspy Marshalla trwa ponad 8h.. […]

Czytaj dalej

Ginący raj na Boracay!

Dotarcie na wyspę Boracay jest dosc karkołomne. Co prawda sam lot z Bohol na wyspe sasiadujaca z Boracay trwa zaledwie godzine, ale aby przeprawic się na Boracay  lodka trzeba podejsc do 4 róznych okienek, w których osobno trzeba zaplacic za bilet na lodke, oplate srodowiskowa, oplate portowa i za bagaz. Boracay w ciagu ostatnich kilku […]

Czytaj dalej

Bohol: Czekoladowo i kolorowo

Przylatujemy do Cebu poznym wieczorem (po północy). Wita nas… ściana deszczu. 25st C, ale leje. Po deszczowym Singapurze tutaj też pada? Potem dowiadujemy się, że to najbardziej mokry przełom grudnia i stycznia od 100 lat.. Śpimy w fajnym hotelu niedaleko lotniska i rano jedziemy do portu skąd poplyniemy na Bohol. Podróż jest łatwa, Filipinczycy przyjemni […]

Czytaj dalej

Singapur – stare nowości. No i miasto spotkań! Happy New Year!

Do Singapuru lecimy z duzym sentymentem – spędziliśmy tutaj pół roku w 2012 i nie możemy się doczekać powrotu na stare śmieci (Tomek był zawodowo od tego czasu, ale loty na 1 dzień się nie liczą..) Olaf przesypia 12h lot z Frankfurtu, my podobnie. Eleganckie lotnisko Changi w Singapurze jak zawsze robi na nas wrażenie […]

Czytaj dalej

Wyjeżdżamy! DOKĄD?

Siedzimy właśnie na lotnisku we Frankfurcie. Wczoraj wrócilismy z rodzinnych świat w Polanicy, w nocy pakowanie i ustalanie planow i dzisiaj wyjazd. Jedziemy na niecałe 4 tygodnie. Lecimy do Singapuru, gdzie spedzimy Sylwestra ze znajomymi Grekami (i Polakami) i stamtąd dalej… DOKĄD? To wielki znak zapytania – autentycznie nie mamy biletów. Nasz oryginalny plan legł […]

Czytaj dalej
Back to top