La Fortuna, Costa Rica 4 stycznia 2020

Z Bocas del Toro (Panama) ruszamy z samego rana do przejścia granicznego z Kostaryką. Najpierw płyniemy szybką łodzią motorową. Jej silnik ma 225 KM na małej łajbie = urwanie głowy, Gucio musi mieć pieluszkę na głowie, żeby mu nie przewiało uszu. Później 2 godziny autokarem do granicy w Sixaola. Jesteśmy umówieni na 11.00 z kierowcą po stronie kostaryckiej, a przybywamy godzinę wcześniej, bo nie przewidzieliśmy zmiany czasu.. Kostaryka jest 7h do Polski, a Panama byla 6h.

Planujemy tego samego dnia dojechać do miejscowości La Fortuna położonej przy wulkanie Arenal. Po drodze zatrzymujemy sie na chwile w nadmorskiej miejscowości Puerto Viejo. Spędzamy tu dosłownie pół godziny ale już żałujemy że tak krótko. Znajduje się tu wrak statku widoczny z brzegu, funky plaża, kolorowe domki z licznymi kawiarniami/ restauracjami/ sklepikami. Mocno czuć klimat surferski i reggae – taki Hel albo Boracay Kostaryki. Nie udaje nam się dostać do Rezerwatu Jaguarow (jest za późno) więc jedziemy do sierocińca leniwców: Sloth Sanctuary. Leniwce to praktycznie symbol Kostaryki. Widzimy 2 różne gatunki leniwcow (dwu- i trzypalczaste). Wiedzieliscie ze leniwce poruszaja sie tak wolno bo maja spowolnione funkcje zyciowe? Ich serce uderza zaledwie kilkanascie razy na minute, wypróżniają się tylko raz w tygodniu a proces trawienny trwa nawet 30 dni! Ich ruchy wyglądają jak na zwolnionym filmie! A lokalnie mówią, że nazywanie ich leniwcami to obraza!

Wieczorem dojeżdzamy do pięknie położonego Hotelu Chachagua. W ostatniej chwili Dominika znajduje ten hotel – zamiast wcześniej rezerwowanego w centrum miasteczka La Fortuna. Jest wow- to taki ecolodge – kompleks komfortowych domkow położonych w puszczy, ze świetną restauracją, barem, basenem i jacuzzi. To co robi największe wrażenie to rajska roslinność i bliskość natury. Za oknem widzimy latające kolibry i tukany, slychać ptaki i szum strumienia. W ogrodzie mamy m.in. leniwca i drzewa egzotycznych dla nas owocow i ziół. Raj na ziemi!
Następnego dnia jedziemy (bez Krzyśka, który się kuruje z zapalenia oskrzeli) zobaczyć wiszące mosty. Ta glówna atrakcja Kostaryki przypada nam w dość pochmurny dzień (co za pech!). W ciągu 2h przechodzimy świetnie przygotowaną i opisaną trasę o nazwie Mistico Park, która po drodze pokonuje 6 mostów wiszących. Natura bardzo gęsta, po drodze dużo leniwców, kolorowych żab, tukanów etc. Fantastycznie – miejsce warte odwiedzenia, mimo, że dość komercyjne. Zwiedzamy też samą miejscowość La Fortuna – typowe turystyczne miejsce wypadowe, któte przypomina trochę Pucon w Chile pod wulkanem Villarica.

Cały region jest dookoła wulkanu Arenal ktory do 2010 roku byl wysoce aktywny. Drugiego dnia pobytu jego regularny stożek wyłania nam się zza chmur. Ponoć mamy ogromne szczescie bo to pierwszy raz od miesiaca kiedy wulkan jest w pelni widoczny.

Następnego dnia (już z Krzyśkiem) jedziemy na spacer po lesie z przewodnikiem i kolejnego na plantacje kawy oraz kakao. Tej pierwszej jest w Kostaryce kilka tysięcy producentów (rynek bardzo rozdrobniony), kakao nie jest aż tak popularne w tym regionie, ale jedno i drugie smakują wyśmienicie! Dzieci dostają okazję zrobienia własnej czekolady z ziaren kakaowca, co sprawia im ogromną frajdę, Tomek z Cyprianem odnajdują też lodówkę, gdzie składowane są lokalne wyroby z białej czekolady i bardzo często do niej zachodzą….. a potem nie chcą jeść obiadu!

Z rejonu wulkanu Arenal / La Fortuna wyjeżdżamy zadowoleni, poprawiła się pogoda i zobaczyliśmy najważniejszy wulkan Kostaryki. Pewnie można było więcej zobaczyc/ zrobić, ale przy naszej 6 rozrabiaków jesteśmy dość ograniczeni jednak. Teraz jedziemy na grande finale naszego wyjazdu, tj do Manuel Antonio.

Arenal, Mistico, Wiszące mosty

Komentarze

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Inne wpisy z podróży

    Kostaryka = Pura vida!

    Nie bez powodu mieszkańcy Kostaryki uznawani są za najszczęśliwszych ludzi na świecie. To dzięki Pura Vida czyli ich holistycznemu podejściu do życia, które oznacza proste, czyste życie bez trosk i zmartwień, za to pełne wdzięczności za to co jest tu i teraz. Mówiąc Pura Vida! ludzie się tam również pozdrawiają, witają, żegnają i dziękują. Z […]

    Czytaj dalej

    Nowy Rok 2020, nie ma to jak w Panamskim Bocas del Toro!

    Sylwestra spędzamy w Panamie na ostatnim pietrze naszego hotelu Hyatt (jest tam basen). Fajerwerki nie dorównują tym w Sydney czy Singapurze, ale atmosfera metropolii i gorące powietrze nadają dobry klimat!  Następnego dnia po późnym poranku i soczystym zlaniu deszczem na 300m drodze na lunch opuszczamy Panama City. Jedziemy na lokalne lotnisko, żegnamy naszego przewodnika Toniego […]

    Czytaj dalej

    Panama City – Singapur Ameryki Centralnej. No i niezły Kanał.

    Lot do Panamy trochę nam się dłuży, bo jest w ciagu dnia, a 15h podróż przez Frankfurt jest dość długa. Ajuf, Atan oraz Olaf puszczeni samopas po samolocie dają popalić pasażerom i załodze – ludzie próbują sie chować przed tą watahą, ale nie ma zmiłuj się.. Szefowa pokładu przez mikrofon wzywa rodziców w celu zajęcia […]

    Czytaj dalej

    Ameryka Centralna – przygotowania

    Rozmowy zaczynają się we wrześniu, konsensus co do terminów i lokalizacji osiągniety szybko (bo wszyscy się dobrze znają z Rotary i nie tylko 😉 W paźdzerniku mamy zarezerwowane loty do Panamy i powrót z Kostaryki do Waw. Pomiędzy naszą 6 doroslych zgodnie dzielimy przygotowania do podroży, tzn lokalne agencje z busami, hotele, samolot itd. Do […]

    Czytaj dalej
    Back to top