Z Kalmar jedziemy do Vimmerby – wioski Pippi Langstrumpf! Położona 100km na północ od Kalmar, w stronę Sztokholmu. Przyjeżdżamy dopiero na 2h przed zamknięciem, ranek się trochę za długo się guzdramy na kempingu.
To taki mały park rozrywki z licznymi przedstawieniami, domkami i jedzeniem. Problemem jest język, bo wszystko jest po szwedzku i nasze angielskojęzyczne dzieci nic nie rozumieją. Cyprian stawia za cel zwiedzić całość z chłopcami, wiec zostaje z nimi jeszcze… półtora h po zamknięciu parku. W końcu dołączają do nas (ledwo żywi) do niewielkiej tajskiej knajpki.
Jedziemy na kemping, ale niestety dojeżdżamy za późno i recepcja jest już zamknięta. Śpimy na puściutkim parkingu pod kempingiem. Rano.. budzi nas hałas ludzi dużych mas ludzi. Okazuje się, ze pusty parking się wcześnie rano wypełnił, bo obok jest jakiś lokalny mecz. Ledwo nam się udaje wyjechać z gęsto zastawionego miejsca. W krajach nordyckich zasadniczo można parkować kampera wszędzie tam gdzie nie jest to zakazane, ale tutaj nas zaskoczyli.
Dojezdzamy do Sztokholmu – leje jak z cebra już 4. dzień. Mimo deszczu widzimy piekna architekturę tego miasta nazywanego Wenecja Polnocy. 1 milion ludzi. No i całe mnóstwo muzeów. Ponad 50, z czego wiele na wyspie muzeów Djurgarden. Zaczynamy od muzeum statku Vasa, galeonu, który zatonął w trakcie 1. Rejsu 500m od brzegu w XVIIw. Podmorskie mikrobaakterie wytworzyły na nim specyficzna warstwę ochronną i jak został wyciągnięty w 1960r okazało się ze jest w idealnym stanie. Tomek i Cyprian już w Muzeum byli, wiec sobie odpuścili, znajdując super miejsce na nocleg niedaleko ambasady amerykańskiej. Dzieciaki sprzątają kampera i przygotowują w środku Paris restaurant – zobaczcie filmik!
Kolejne muzeum, które zaliczamy to historia zespołu ABBA. Bardzo ciekawe, w szybkim rytmie muzycznym z duża ilością interaktywnych stanowisk, w tym hologramami całej 4.
Następnego dnia.. nadal leje. Dobrze ze już popołudniu wypływamy do Finlandii. Wcześniej odwiedzamy jeszcze Zamek Królewski w Sztokholmie (jeden z największych w Europie – prawie 600 pomieszczeń) oraz Muzeum Vikingow. Znowu interaktywne i fajne dla dzieci. Do tego stopnia, ze pytają się nas które muzeum mogą iść obejrzeć jako kolejne!
W drodze na prom wychodzi słońce.. co za niefart po 5 dniach deszczu! Prom Sztokholm – Helsinki jest wielki i zaskakuje rozmachem. Mamy kabiny z wielkim oknem, ale najbardziej niesamowita jest długa na 200m promenada handlowa, wewnątrz promu wysoka na 6 pięter. Nie spodziewaliśmy się takiego wypasu po Silja Line. Kolacja na statku tez wypasiona, za naprawdę niewielkie stawki jak na Skandynawię (24 EUR/ osoba). Takie pływające miasto, a podróż długa, bo trwa 16h. Z tego 3-4h h to wypłynięcie z archipelagu wysp dookoła Sztokholmu – wielki statek umiejętnie przemyka między wysepkami, czasem tylko kilkanaście metrów od ich nabrzeży.
Po tygodniu pożegnaliśmy Szwecje, która pokazała nam swoje różne oblicza: fantastycznej pogody na rowery i plaże, ale też strug poziomego deszczu i niepogody. No i mnóstwo atrakcji, które polecamy!
Kochani! Jak zwykle piszecie barwnie i ciekawie. Piękne i niezwykłe jest główne zdjęcie poprzedniego odcinka, ciemna plaża, świetlisty, srebrne morze i niebieskawe niebo.
Dalszych wspaniałych camperowych dni!
Dziekujemy Basiu! Pozdrawiamy serdecznie!