Nasz kolejny przystanek na mapie Gwatemali to okolice Jeziora El Golfete. Rezerwujemy pospiesznie jeden nocleg nad jeziorem, aby kolejnego dnia odbyc dalsza podróż łodzią w dół rzeki Rio Dulce (Słodka Rzeka) do Livingston. Hotel jest malowniczo połozony na wzgorzu przy jeziorze, wyposazony w dwa basany (to podstawa przy bandzie dzieci) i ma wielki taras z hamakami przy kazdym pokoju. Dzieciaki do późna szaleją w basenie. Jest nam tak dobrze, ze kolejnego dnia z trudem opuszczamy przybytek.
Łódka ktora po nas wyplywa zabiera nas w kilkugodzinny rejs po jeziorze i w dół rzeki Rio Dulce aż do jej ujścia do Morza Karaibskiego. Widoki powalają! Wplywamy w wąskie kanały pełne mangrowców, chwilę później jesteśmy w kanionie porosniętym gestą dżunglą. Bajka! Wzdłuż rzeki toczy się życie – rybacy łowią ryby, dzieciaki grają w piłkę.
Podplywamy lodka do przybrzeznej knajpki. Z zewnatrz wyglada niepokaznie, ale jedzenie jest mniam! Czekajac na posiłek Cyprian szkoli nas z prawidlowego wykonania pompek – na podstawie swoich wojskowych kursów. Najlepsza szkola! Kazdy z nas wykonuje serie pompek, a pozniej jest uczta – na stół wjezdza: lokalna zupa rybna z mlekiem kokosowym, krewetki w kremie czosnkowym, ryby, kraby, slimaki (lokalny przysmak) i inne cuda..Nastaje cisza, a w tym towarzystwie to rzadkosc:) to znaczy ze jest wysmienicie!
Hotel niestety jest wielkim rozczarowaniem. Nie dosc ze slaby sam w sobie to jeszcze niespelniajacy żadnych zasad bezpieczenstwa. Zanim zdążyliśmy sie rozejrzec po okolicy, nasi chlopcy weszli po schodach na dach budynku bez jakichkolwiek barierek/ zabezpieczen. Bez wahania odwolujemy rezerwacje i Domi wybiera hotel polecany przez naszego przewodnika. Najpierw trzeba sie wdrapac z bagazami po ponad 100 schodkach w gore, ale widok na morze, rzeke, palmy i zachody slonca wynagradza wszelkie trudy 😉 Hotel Villa Caribe daje rade, nawet bardzo! Spedzamy tu dwie noce, a to juz bardzo dlugo jak na nas! Udaje sie nam juz tu zadomowic:) Nie potrafimy jednak wysiedzieć w miejscu kolejnego dnia i organizujemy rejs na plaże Playa Bianco. Jedyna biała plaża w okolicy, bo resztę wybrzeża stanowią czarne plaże pochodzenia wulkanicznego lub zalesione nabrzeże. Cyprian ma dzień wolny od dzieci i nie jedzie z nami. Plaża Bianca to kawałek raju na ziemii! To niewielki skrawek nabrzeża, z idealnymi palemkami, jedna kameralna knajpka i huśtawka! Jest relaks i nicnierobienie..czas idealny, rozkosz dla duszy i ciala. Geba sama się śmieje:) Naladowani energia wracamy do naszego hotelu. Tak trzeba zyc!