Spędzamy noc w Gwatemala City, wstajemy o 4 rano żeby zdążyć na samolot do Flores o 6tej rano. Tomek rano robi panikę, że za późno wstaliśmy, wydzwania na recepcję żeby upewnić się ze Domi i Cyprian wstali etc. Zdążamy spokojnie. Samolot jest na pewno starszy od nas 😉 Ledwo się trzyma kupy! Poranny lot 50 minut = spanie.
Flores to malownicze miasteczko położone na wyspie na jeziorze Lago de Peten Itza. Idbierają nas tam przewodnik i kierowca. Pośpiesznie jemy śniadanie gwatemalskie – czyli sadzone jajka, pasta z czerwonej fasoli, nachosy, smażone platany (słone banany). Ciekawe kiedy nam się znudzi, bo w całej Gwatemaki serwują identyczne śniadania! Następnie zwiedzamy miasteczko – zwracają uwagę niska zabudowa ze strzelistymi dachami, kolorowe domki. Promenada nad jeziorem została zalana, bo poziom jeziora zwiększył się niedawno o ok 3 metry. Ponoć to cykliczne co kilka lat zjawisko na koniec pory mokrej, która skończyła się miesiąc temu.
1h drogi z Flores i wjeżdzamy do Parku Tikal- miasta Majów. Logujemy się w naszym hotelu położonym na terenie parku narodowego Tikal. Otacza nas gęsta dżungla, hotel zrobiony jest z belek drewnianych, ma dach kryty strzechą, a nasze domki rozlokowane są w dżungli. Chłopcy idą prosto na basen z tatusiami a dziewczyny – oglądać ruiny miasta Majów. Dzielimy się, bo uznajemy że dzieciaki zawsze wybiorą basen, a po ruinach nie ma co ich ciągać. Plus Olaf i Alex jak się razem dobiorą to potrafią niezły tandem destrukcyjny zrobić, wspierany przez Antosia. Wierzcie nam, że lepiej jak ten tandem działa na basenie..
Tikal to ogromny kompleks kilkuset świątyń, pałaców i placów wybudowany w okresie od ok 700 BC do ok 900 AD, lata świetności to nasza era. Położony jest na wzgórzu pośrodku dżungli. Wszystkie budowle, w tym świątynie o wys. powyżej 50 metrów zostały wykonane z brył wapiennych przy pomocy prymitywnych narzędzi. Ponoć przy budowie miasta nie wykorzystywano kół do transportu brył, tylko były noszone na plecach! Każda taka bryła waży po 30-50 kg! Majowie pośrodku dżungli zbudowali imperium, które w okresie świetności zamieszkiwane było przed ponad 300.000 ludzi!! Część budowli nadal pozostaje pokryta gęstą dżunglą i pozostaje do odkrycia. Ktoś chętny do działania dla UNESCO?
Interesuje nas powód upadku imperium Majów. Jest wiele teorii na ten temat. Nasz przewodnik opowiada o dwóch najbardziej prawdopodobnych:) Wydają się mieć sens. Po pierwsze świątynie były malowane na czerwony kolor. Barwnik ten był najprawdopodobniej trujący, i po intensywnych deszczach spływał z budowli dostając się do wód gruntowych. Stamtąd czerpano wodę do picia i ludzie systematycznie się podtruwali w ten sposob. Po drugie, do budowania świątyń wykorzystywano popiół, pozyskiwany z palenia drzew z dżungli. Ze względu na skalę przedsięwzięcia, została wykarczowana spora część dżungli. Z czasem zaczelo brakowac pożywienia i wody żeby zaspokoic potrzeby tak licznej populacji. Współczesnie mieszka spora grupa potomkow Majów, która pielegnuje swoje tradycje i obyczaje przodkow. Na granicy miedzy Meksykiem a Gwatemala znajduje sie plemie rdzennej ludności, ktore nie zostalo podbite przez Hiszpanów. Mieszkaja oni wysoko w górach, nie znają hiszpańskiego, nie korzystają z dóbr cywilizacji.. pobudza to wyobraznie, ale nie mamy od nich zaproszenia!
Dwugodzinny spacer po Tikal bez dzieci dobrze nam robi. Wracamy do hotelu odrodzone:) Tak nam sie spodobala ta atrakcja ze kolejnego dnia planujemy ponownie isc na zwiedzanie z dziecmi i ich ojcami. Niestety nasze plany krzyzuje pogoda- silne opady deszczu:( Tomek i Cyprian w delikatnej mżawce, bez przewodnika, przemierzaja truchtem większa część miasta Tikal (ponoc obejscie calego zajmuje ponad tydzien!), wchodza na kilka świątyń. Ostatecznie pogoda sie poprawia i popoludniu wychodzi slonce ale zniecheceni porannym deszczem rezygnujemy z drugiego noclegu w Tikal i pakujemy się w stronę wybrzeża karaibskiego Gwatemali.
Na koniec ciekawe doświadczenie z noclegu w Jungle lodge. Ok 4tej nad ranem obudziły nas przedziwne dzwięki przypominające.. odgłosy dinozaurow! były niezwykle donosne i przerazające, a noc i dżungla dookoła potęgowały to wrażenie! Po dłuższych namysłach swierdzilismy ze to pewnie jakies dziwne rytualy miejscowej ludnosci! Dziwne, no ale bardziej racjonalne niz dinozaury.. Kolejnego dnia okazalo sie ze tutejsze malpy w nocy wydobywaja z siebie takie przedziwne dzwięki w trakcie godów 🙂
Informacje praktyczne: Polecamy Hotel Jungle Lodge, ktory jest na terenie Parku Tikal, około 300m od ruin. Lot z Guate City do Flores to duzo lepsza opcja niz telepac się autem!