Z Orlando wyjezdzamy rano i jedziemy na zachodnie wybrzeze Florydy. W Tampie najwazniejszym punktem jest Oceanarium. Ale zanim do niego dojezdzamy przejezdzamy wielkim mostem. W ogole tych mostow jest bardzo duzo w na Florydzie – w koncu caly polwysep jest bagnisty. Floryde uregulowano (czytaj zmniejszono poziom wody) poprzez budowe setek kilometrow kanalow odwadniajacych, ktore przecinaja ja wszerz i w poprzek do oceanu. Jeszcze jak ladowalismy w Fort Lauderale, Agata rozmawiala z para lokalnych i zapytala skad taka powodz na Florydzie. Oni na to: „Prosze Pani, przeciez to bylo bagno, teraz i tak jest juz niezle” 😉
No wiec tych mostow jest duzo, ale wrazenie robia te, ktore lacza polwyspy i mierzeje z ladem, Sa czesto dlugosci kilku kilometrow i moglyby spokojnie polaczyc np Jastarnie z Gdanskiem. Taki jest tutaj.. dziesiatki. Ot tak – Ameryka.
No wiec w Tampie idziemy do Oceanarium – ciekawie zorganizowane, bo sciezka zwiedzania prowadzi od flory i fauny charakterystycznej dla bagien na ladzie po glebiny morz. I tak wlasnie zwiedza sie Oceanarium od gory w dol. Jak zwykle, najwieksze wrazenie robi wielka szyba – do glownego basenu, gdzie plywaja rekiny, plaszczki itp. Nowoscia jest fakt, ze mozna plywac z rekinami (nie skorzystalismy) oraz jest specjany basen do dotykania zwierzat i roslin. Olafowi sie podobaja nabardziej ryby Grouper, ktore sa mniej wiecej…. 25 razy od niego ciezsze (200 kg!) 😉
Po akwarium odwiedzamy jeszcze dzielnice artystow i emigrantow – Ybor – w stylu kolonialnym. Pieknie, ale Olaf wzywa do spania. Jedziemy na nocleg do Hyatta, a co 😉
Rano kierujemy sie do Saint Petersburga – jest w nim.. najwieksza poza Hiszpania kolekcja dziel Salvadora Dali. Pewne malzenstwo tam mieszkajace, skupywalo jego dziela (niektore od autora bezposrednio) i zebrali 96 obrazow w nowoczesnym muzeum. Narzuca sie nam pewien prosty fakt: w USA muzea sa bardzo logiczne – Muzeum Salvadora podzielono wg 4 etapow jego tworczosci – chronologicznie – wszystko na 1 pietrze. W Europie czesto nakombinowano by tak, ze nie wiadomo o co chodzi.. Przyklad: nowoczesne, ale zagmatwane muzeum Chopina w Warszawie.
Po muzeum nadchodzi sukces personalny Tomka: Po 3 dniach latania udaje nam sie zalatwic szybki mobilny internet do samochodu. Mamy hotspota (urzadzenie na karte sim, ktore rozsyla sygnal WiFi). Kupilismy polecony zestaw startowy w Walmarcie, ale nie dzialal. W koncu, w salonie T-mobile pomagaja nam uzupelnic hotspota odpowiednia karta i internet hula jak w domu!
Spimy w hotelu Hampton Inn w Siesta Beach przy lotnisku.
Rano udajemy sie do Muzeum Ringlinga. Ten amerykanski multimilioner z 1p. XX w dorobil sie na: cyrku i nieruchomosciach. W Sarasocie na Florydzie postawil piekna rezydencje, ktora teraz jest udostepniona do zwiedzania. Na jej terenie znajduje sie takze zaskakujaco ciekawe muzeum cyrku – jego cyrku – m.in. z ogromna makieta ilustrujaca zycie cyrku, ktory przemierzal USA koleja – w szczytowym okresie ponad 100 wagonow! Ogormne przedsiewziecie logistyczne, biorac pod uwage ze cyrk na prawie 15 tysiecy osob byl codziennie rozstawiany w innym miescie!
Popoludniu zajezdzamy do West Fort Myers – turystycznej miejscowosci na wschodnim wybrzezu z ogromna plaza i piaskiem drobnym i bialym jak maka. Co to byl za zachod slonca! Na noc zostajemy wlasnie tam. Trzeba wspomniec, ze po drodze najedlismy sie strachu, bo dlugo nie bylo stacji benzynowej, a nasz Jeep Patriot ssie paliwko rowno 😉 Wiec na oparach dojechalismy do jakiejs stacji, ale chyba bylo blisko do przymusowego przystanku…
Informacje praktyczne:
Wszystkie wstepy na Flroydzie jak na razie kosztuja 25 USD/ osobe:
– Akwarium w Tampa
– Muzeum Salvadora Dali w Saint Petersburgu
– Muzeum Ringlingow w Sarasocie
Hotele: 75-100 USD/ noc