Nowy Jork, USA 7 września 2015

Droge z Filadelfii do Nowego Jorku pokonujemy szybko w niecale 2h. Check in do hotelu, oddajemy auto i jesteśmy gotowi do podbijania „Wielkiego Jabłka” jak określa się Nowy Jork. Tego ostatniego nie traktujemy jednak ambitnie – to nasz któryś raz w NYC i chcemy też spotkać się ze znajomymi, którzy w NYC mieszkają.

Z racji Olafka i jego wózka, hotelu przy Central Parku oraz kontynuacji przechodzenia kilometrow (w USA robimy średnio 10km dziennie), każdego z 4 dni spędzonych w NYC udajemy się w inna część Central Parku. To magiczne miejsce, zielona dżungla w dżungli miejskiej. Pełne motywujących biegaczy, zakochanych par, spacerujących emerytów, studentów itp. Dość powiedzieć, ze Park ma prawie 5km długości i 1km szerokości, a apartamenty z widokiem na Park to jedne z najdroższych nieruchomości na świecie!
Odwiedzamy m.in. zawsze pełen ludzi Times Square, 5. Aleję, Centrum Rockefellera.

W 2. Dzień udajemy się do Muzeum Historii Naturalnej. Dość powiedzieć, że zajmuje cały kwartał ulic, co powoduje, że jego pełne zwiedzenie zajmuje… 2 pełne dni. My mamy na nie 2h 😉 Najciekawsze są Sale ze szkieletami dinozaurów oraz życia podmorskiego, choć nam personalnie podoba się też sala poświecona zwierzętom północy, zawierająca wypchane, bardzo realnie wyglądające zwierzęta w naturalnym środowisku, m.in. bizony, wilki i niedźwiedzie.

Odwiedzamy też naszych przyjaciół Sabinę i Wojtka – Sabina przyjmuje nas w swoim gabinecie w Konsulacie Polskim – miło zobaczyć na co idą podatki 😉 Wieczorem spotykamy się też z amerykanskimi znajomymi ze studiów, którzy pracują w NYC. Impreza kończy się na tzw. Rooftopie, czyli klubie na dachu budynku, który ma około 50 pieter. Olafka nie chcieli wpuścić do klubu!
Kolejnego dnia odwiedzamy One World – miejsce pamięci oraz nowy drapacz chmur zbudowane w miejscu gdzie stały wieże World Trade Center. Miejsce pamięci, dwa wielkie otwory w miejscach gdzie stały wieże, gdzie ze ścian leje się woda – robią wrażenie. Imiona wszystkich ofiar wypisane są na obrzeżach każdej z kwadratowych fontann. Nowa Wieża – One World – jest imponująca. Wysoka na 104 piętra z piętrem widokowym na 100. piętrze góruje nad Manhattanem. Tomek nie podchodzi do krawędzi, bo uważa, że cały budynek się trzęsie.. 😉

W sobote wieczorem spotykamy się z kolei ze znajomymi, którzy studiują w Nowym Jorku, Bostonie, Filadelfii i Stanford – wszyscy są w NYC w ten weekend. Na ostatnia noc przeprowadzamy się do amerykanskiego kolegi, który zostawia nam swoje mieszkanie.
W niedziele lokalny kolega zabiera nas na spacer High Line – linią kolejowa na dolnym Manhattanie, która zbudowana została na początku XXw – jest ona zbudowana „w powietrzu” czyli na słupach. Po tym jak linia kolejowa przestala być wykorzystywana, lokalni aktywiści zamienili ją w park, który rośnie na poziomie 3-4 piętra. Spacer High Line to sama przyjemność. Tego dnia przechodzimy kilkanaście kilometrow, m.in. przechodząc na piechotę z 94. na 14. ulice, czyli 80 przecznic…. 😉

I tak nasza podróż dobiegła końca… Wieczorem pakujemy się do Dreamlinera LOTu i odlatujemy do Warszawy… Wszystko co dobre musi się skończyć!

Informacje praktyczne:
Hotel Comfort Inn Central Park West – USD 150/ dobę
Wstęp do museum Historii Naturalnej: USD 15/ osobe (niby chcą USD 22, ale to jest cena rekomendowana, wiec nie trzeba tyle dac 😉
Wjazd na One World: USD 32/ osobę
High Lane: darmowe

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Inne wpisy z podróży

Epilog ;)

Lot mija nam bardzo komfortowo – bezpośrednie nocne połaczenie z Nowego Jorku do Warszawy, LOTowskim Dreamlinerem, swietnym jedzeniem i mila obsluga. Olafek bardzo wygodnie spi w kojcu, który zostaje zamontowany na panelu przed nami. Tak można latac! Warszawa wita nas chlodem i deszczem – nie mamy za dużo rzeczy, wiec z taksówki szybko wpadamy do […]

Czytaj dalej

Filadelfia – historia amerykanska, czyli krotka ;)

Filadelfie opisze nam Olafek:Budzą mnie rano.. dostaje ten przepyszny soczek, który daja mi codziennie rano (witamina D), zmiana pieluszki itp i wygląda na to ze po 3 nocach wyjezdzamy z Waszyngtonu – szkoda, bo nasz pokoj w hotelu miał tak naprawdę 2 pokoje i mi nie przeszkadzali jak spalem… No to jedziemy.. i jedziemy. Przespie […]

Czytaj dalej

Waszyngton – WOW!

Do Waszyngtonu przylatujemy z mieszanymi uczuciami.. No bo taka stolica, co nie jest jednocześnie glownym miastem, jak Canberra w Austarlii, Ottawa w Kanadzie czy Brasilia w Brazylii, zazwyczaj jest dość nudna…A tak swoja droga, wymienicie jeszcze stolice, które nie sa glownymi/ największym miastami w swoich Panstwach? Nie wiem czy znajdzie się takich 10 na swiecie…Auto […]

Czytaj dalej

Bo zawsze trzeba sie gdzies spoźnić…

Mielismy piękny plan, ze z Florydy pojedziemy na Bahamy. Prawie się udało.Zatem od początku… Chcielismy nasze zwiedzanie wysp ukoronować wycieczka na Bahamy – po zwiedzaniu Florydy. Zarezerwowalismy prom z Fort Laduerdale oraz jeden z lepszych hoteli na Grand Bahama – a co! Po drodze okazało się ze Erika może być Huraganem, który dotrze na Bahamy […]

Czytaj dalej

Miami – wszystko jest

Miami to Miami… Kilometry długich plaz, charakterystyczne budki ratownikow na plazy szerokiej czasem na 200m, Knajpki na Ocean Drive, hetero przeplatani homo, biedni i bogaci, piekne jachty i domy z motorowka zaparkowana przy garazu… Wszystko tu jest – mozna tu zamieszkac 😉 Miami i Fort Laduerdale traktujemy jako baze wypadowa – tu zaczyna i konczy […]

Czytaj dalej

Key West – klucz południa i kubańskie klimaty

Florida Keys to archipelag składający się z ok 1700 wysepek koralowych o długości ponad 240 km rozciągający się na południowy zachód od Miami. Wyspy częściowo połączone są droga wiodąca od Miami do Key West- najbardziej wysuniętego na południe miejsca w całych Stanach Zjednoczonych, oddalonego od Kuba o zaledwie 140 km!Po długich namysłach postanawiamy jechać na […]

Czytaj dalej

Everglades oczyma Olafka

Dzisiejszy Park Narodowy opisujemy z punktu widzenia Olafka, ktory wlasnie skonczyl pol roku 😉 Wstalismy rano.. jak co dzien. Chodz troche pozniej niz zwykle, bo tata z mama ogladali jakis film wieczorem.Pojechalismy wozkiem na sniadanie – bylo jak zwykle – ONI jedli, a ja patrzylem, Na szczescie byla ze mna Pszczolka – zostalem z nia […]

Czytaj dalej

Atrakcje Florydy

Z Orlando wyjezdzamy rano i jedziemy na zachodnie wybrzeze Florydy. W Tampie najwazniejszym punktem jest Oceanarium. Ale zanim do niego dojezdzamy przejezdzamy wielkim mostem. W ogole tych mostow jest bardzo duzo w na Florydzie – w koncu caly polwysep jest bagnisty. Floryde uregulowano (czytaj zmniejszono poziom wody) poprzez budowe setek kilometrow kanalow odwadniajacych, ktore przecinaja […]

Czytaj dalej

Witaj Ameryko – z grubej rury na dzień dobry

Wyladowalismy w Fort Lauderale – miescie polaczonym z Miami. Lot minal spokojnie. Na granicy smiesznie, bo w Immigration straznik nie zauwazyl Olafka w wozku (wozka chyba tez 😉 i weszlismy bez sprawdzenia jego dokumentow – po co mu ta wize robilismy? Po chwili namyslu wrocilismy jednak, poniewaz Olafek moglby miec problem przy wyjezdzie bez pieczatki […]

Czytaj dalej

Wyspa na dwie dzielona… i koniec. Czy jednak?

No wlasnie, a wlasciwie do kogo nalezy to slynne St Martin/ Sint Marteen?Czesc polnocna do Francji, a poludniowa do Holandii, stanowia wiec terytorium Unii Europejskiej 😉 St Martin jest najbardziej komercyjna wyspa jaka mielismy okazje odwiedzic na Karaibach, ale rownoczesnie bardzo przyjemna i warta zobaczenia. Z reszta St Martin nazywana jest potocznie „friendly island” czyli […]

Czytaj dalej

Anguilla – obledne plaze i wielki blekit

Do Anguilli lecimy mała awionetka z 6 innymi pasażerami (to juz pelen samolot!) i jednym pilotem na pokładzie. Tomek sam ładuje bagaze do samolotu (zeby pilot, ktory jest jednoczesnie zaladowczym nie uszkodzil wozka 😉 i potem razem z pilotem obliczaja razem wywazenie samolotu – podobno jest jest OK. Wznosimy sie na wysokość 1600 m, skąd […]

Czytaj dalej

St Kitts and Nevis – najmniejszy kraj obu Ameryk

Do St Kitts lecimy z Antigua Boeingiem 777 czyli duzym samolotem pasazerskim dla ponad 300 osob. Jak sie okazuje samolot przylecial z Londynu, w Antigui mial tylko miedzyladowanie, gdzie oprocz nas wsiadlo jeszcze kilkoro pasazerow. Sam lot trwal zaledwie 20 minut i samolot zanim na dobre wzbil sie w powietrze, musial juz ladowac:) Bylo to […]

Czytaj dalej

Antigua – wielki blekit i plaszczki

Po urodzajnej i tropikalnej Dominice lecimy na wyspe Antigua, na ktorej krajobraz jest skrajnie inny, bardziej przypominajacy prerie lub step. Wyspa jest zdecydowanie bardziej plaska, a z nielicznych pagorkow widac przepiekne blekitne zatoki i krotkie piaszyste plaze z idealnie bialym piaskiem.. Nie bez powodu Antigua nazywana jest wyspa 365 plaz! Juz standardowo, spedzamy na wyspie […]

Czytaj dalej

Dzika Dominika!

Na Dominike przyplywamy promem z Martyniki i mamy drobny problem na przejsciu granicznym. Wjezdzajac na kazda karaibska wyspe nalezy okazac potwierdzenie dalszej podrozy, np bilet lotniczy lub na prom. Co prawda mielismy wykupiony lot z Dominiki na Antigue, ale pech sprawil ze potwierdzenie lotu nie znajdowalo sie na Tomka telefonie, a Pan w okienku uparcie […]

Czytaj dalej

Martynika – Unia Europejska na Karaibach

Poltorej godziny- tyle potrzeba aby z St Lucia dostac sie do Unii Europejskiej..a scisle mowiac do francuskiej wyspy Martynika:) troche dziwnie sie czujemy widząc auta na francuskich numerach, ceny w euro i dobrze nam znane sieci jak Carrefour czy Casino. Martynika jest zdecydowanie najbardziej rozwinieta wyspa sposrod wszystkich ktore udalo nam sie odwiedzic na Karaibach. […]

Czytaj dalej

St Lucia – Pitony i palmy

Do St Lucia przylatujemy wieczorem, wiec kiedy taksowkarz po polgodzinnej jezdzie z lotniska do hotelu kaze nam przesiasc sie na prom, jestesmy mocno zaskoczeni. Okazuje sie ze nasz hotel znajduje sie na polwyspie i jedynym sposobem aby sie do niego dostac jest plywajaca tratwa:) Rezerwowaliśmy noclegi przez internet, niby ogladamy zdjecia ale tak na prawde […]

Czytaj dalej

Barbados – wow i rum punch

Od początku mieliśmy bardzo wysokie oczekiwania co do Barbadosu..i szczerze – po pierwszym dniu postanowiliśmy skrócić nasz pobyt na wyspie z 5 do 3 dni. Niby wszystko super, piękna lazurowa woda i piaszczyste plaże ale zabrakło tego wow! Jest to juz nasza 8. wyspa ktora oglądamy na Karaibach i byc moze jesteśmy sie juz troche […]

Czytaj dalej

Ale jak wlasciciwie podróżować z małym Bąblem?

Do St Vincent dopływamy rano po poranku z szybką pobudką i zorganizowaniem się (jak się okaże niepełnym).Bierzemy taxi -> dojezdzamy na prom -> płyniemy do stolicy St Vincent. Zgodnie z informacjami z przewodnika, nie jest to interesujące miasto. Z promu przechodzimy bezpośrednio do restauracji, gdzie jemy sniadanio – lunch (brunch) i jedziemy na lotnisko. To […]

Czytaj dalej

Bequia – (podobno) najlepsza wyspa Karaibów

Z Union Island bierzemy poranny prom z zamiarem doplyniecia do wyspy St Vincent. W trakcie podrozy czytamy jednak w przewodniku o wyspie Bequia i spontanicznie decydujemy sie wysiasc z promu dosłownie w momencie kiedy sie zatrzymał na wyspie – okaże sie to potem dobra decyzja. Faktycznie wyspa jest przepiekna- zielone pagorki, krystalicznie czysta woda i […]

Czytaj dalej

Union Island – wrota do Grenadyn

Na Union Island dostajemy sie z Carriacau niewielka lodka. Jako ze jest to wyspa należąca do nowego dla nas kraju- St Vincent i Grenadyny, musimy najpierw przejść odprawę na lotnisku. Bez problemów udaje nam sie dostać kolejna pieczątkę w paszporcie i chwile pozniej ladujemy w hotelu. Kolejne 2 noce spedzamy w Anchorage Yacht Club- hotelu […]

Czytaj dalej

Carriacou – chill out

Z samego rana wypływamy promem z St George’s (stolicy) do Carriacou- kolejnej z trzech wysp Grenady. Momentami czujemy się jak w wesołym miasteczku, gdy fale podbijają statek do góry. Po 2 godzinach jesteśmy w Hillsbrough- malowniczym i jedynym miasteczku na tej wyspie. Zycie mieszkańców koncentruje się na ulicy położonej wzdłuż wybrzeża, gdzie znajduje się m. […]

Czytaj dalej

Grenada – roadtrip

Poranek spędzamy dosc leniwie kapiac sie w basenie, ale juz po południu wyruszamy na przejażdżke po Grenadzie. Na początku wjeżdżamy na pobliską górę z dwoma twierdzami, Fort Frederick i Fort Matthew, skąd rozposciera sie przepiękny widok na stolice-St George’s oraz sasiadujaca zatoke Morne Rouge Bay. Stamtąd udajemy sie w głąb ladu zobaczyc wodospad Annandale. Przed […]

Czytaj dalej

Grenada- wyspa przypraw

Do Grenady udajemy sie z dosc wysokimi oczekiwaniami, bo mieszkancy Trinidadu za kazdym razem  bardzo entuzjastycznie reagowali na informacje ze wlasnie tam sie udajemy i komentowali  „Grenada – you will love it!” Nasz odlot jest oprozniony o 2 godziny ale cierpliwie znosimy czekanie na lotnisku. Lot do raju trwa zaledwie 35 minut. Grenada nazywana jest […]

Czytaj dalej

Ropa i gaz rządzą :)

W srodę wstajemy po 4.00 rano, aby zdążyć na poranny prom do Trinidadu. Wypozyczalnia aut zgadza sie, zeby auto zostawic otwarte na miejskim parkingu.. (nie maja Biura w Scarborough skad odplywa prom). Po 2,5 godzinnej podróży katamaran cumuje w Port of Spain – 50-tysięcznej stolicy TiT. Po przyjeździe i check-in do hotelu udajemy się na […]

Czytaj dalej

Welcome to Raj ;)

Rozpoczynamy naszą przygodę od Państwa położonego na samym południu tego regionu – Trinidad i Tobago. Ten wyspiarski kraj, złożony z dwóch wysp dzięki wydobyciu ropy jest trzecią najbardziej rozwiniętą gospodarką obu Ameryk, tuż po USA i Kanadzie. Obydwa loty (przesiadka w Frankfurcie) mijają nam nadzwyczajnie spokojnie i szybko – Oli bardzo dobrze znosi trudy podróży […]

Czytaj dalej

Wylatujemy!

Po długich miesiącach stacjonarnego życia (Agaty ciąża + narodziny Olafka) wyruszamy w naszą kolejną daleką podróż, tym razem w powiększonym składzie jedziemy na podbój Karaibów 😉 Mamy bilety w jedna stronę 😉 i jest cool!

Czytaj dalej
Back to top