Do Grenady udajemy sie z dosc wysokimi oczekiwaniami, bo mieszkancy Trinidadu za kazdym razem bardzo entuzjastycznie reagowali na informacje ze wlasnie tam sie udajemy i komentowali „Grenada – you will love it!” Nasz odlot jest oprozniony o 2 godziny ale cierpliwie znosimy czekanie na lotnisku. Lot do raju trwa zaledwie 35 minut. Grenada nazywana jest wyspa przypraw, bo uprawia sie ich tutaj bardzo wiele, min cynamon, galke muszkatalowa, kakao, imbir, laur. Jest to wyspa ksztaltu migdala otoczona ponad 100 km pieknych, piaszczystych plaz, a wewnatrz porosnieta lasem tropikalnym.
Pierwsze 2 dni postanawiamy spedzic stacjonarnie, w tym celu rezerwujemy hotel tuz przy samej plazy. Czas spedzamy wylegujac sie na lezakach/ hamaku, spacerujac po plazy i kapiac sie w basenie..Krotko mowic – jest bosko – lazurowa woda, piekna piaszczysta plaza, palmy i blekitne niebo… Chwilo trwaj!
Drugiego dnia idziemy na spacer wzdluz plazy i zatrzymujemy sie na sniadanie w pobliskiej sniadaniowni. Kosztujemy tam lokalnych smakolykow min buleczek kokosowych, dorsza marynowanego w vinegrette zurawinowym, dzem z hibiskusa oraz smazonego banana- wszystko przygotowane na miejscu z produktow z otoczajacego nas ogrodu. Po poludniu udajemy sie lokalnym minibusem do stolicy Grenady- St George’s. To 5- tysieczne miasto polozone jest malowniczo wsrod wzgorz, zachwyca piekna, kolonialna zabudowa i portem z lazurowa woda. Zwiedzamy tu min XVIII-wieczny Fort, Katedre, Targ rybny i Targ z przyprawami i lokalna manufaktura. Ludzie sa niezwykle uprzejmi, otwarci i entuzjastycznie reaguja na Olafka:) Wieczorem kapiemy sie jeszcze w morzu przy zachodzacym sloncu..Grenada we love you!
Informacje praktyczne:
Polecamy nocleg w hotelu Radisson
Podróż lokalnym transportem ok. 8km to koszt 12 PLN (2 os+wozek). Taxi kosztowalaby nas 65 PLN!