Livingstone, Zambia 5 grudnia 2017

Do Zambii wybieramy się w celu wykonania jednej konkretnej atrakcji: kapiel w Devils Pool (basen diabła), czyli małym naturalnym basenie na krawędzi wodospadów Wiktorii.

Tomek zgłasza się na ochotnika jako ten, który zostanie z dziećmi! Przekraczamy granicę między Zimbabwe i Zambią ponad stuletnim mostem, z którego można wykonać jeden z wyzszych skoków bungee na świecie. Co ciekawe, most zbudowany został w 1905 roku przez syna Charlesa Darwina
.
Długi odcinek między Państawmi pokonujemy na piechotę, a potem wszyscy (!) wskakujemy do 1 taksowki i dojeżdzamu do luksusowego royal Livingstone hotel z którego startuje wycieczka.

Tomek zostaje na ponad 2h z chłopakami, a reszta ekipy wskakuje do łódki, która ma zawieźć ich do Devils Pool. Devil’s pool czyli basen diabła to jedyna w swoim rodzaju atrakcja w Zambii. W porze suchej, kiedy poziom wody w wodospadach Victorii jest niski, można skorzystać z kąpieli w naturalnym basenie na krawędzi wodospadu, w miejscu w którym wody rzeki Zambezi spadają z hukiem w przepaść. Aby się tam dostać trzeba najpierw przeplynac motorówka na niewielka wysepkę położona na rozlewisku rzeki, a później przepłynąć wpław kilkadziesiąt metrów wzdłuż rzeki, tuż obok jej załamania. Sam pobyt w diabelskim basenie jest abstrakcyjny i emocjonujący – czuć silny nurt ściągający w stronę krawędzi i ta świadomość ze tylko skala oddziela nas od kilkusetmetrowej przepaści!!! Nasz przewodnik robi nam mnóstwo zdjęć, poruszając się z klapkach na śliskiej i wąskiej krawędzi wodospadu! Te wyjątkowe doświadczenie obcowania z żywiołem na pewno na długo pozostanie w naszej pamięci!

Po powrocie wypijamy jeszcze jedno winko i zamówioną taxi jedziemy z powrotem na granicę, skąd lokalną taksowką dojeżdzamy do hotelu.

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Inne wpisy z podróży

Podsumowanie

Podsumowanie wyjazdu i kilka wskazówek praktycznych. Plus dokąd teraz? KARTKA dla zwycięzcy!Jesteśmy z powrotem. Tomek już zdązył na 2 dni polecieć zawodowo do Kazachstanu gdzie było -24st C, wiec spora amplituda temperatur, a teraz jestesmy na nartach. Minione 3.5 tygodnia odchodzi we wspomnienia, ale za to jakie!Dla Olafa 7 nowych krajów, dla Agaty 6 było […]

Czytaj dalej

Seszelski chill

Lądujemy na Szeszelach – przy wyjściu z samolotu uderza nas to jakże przyjemne, ciepłe i wilgotne powietrze. Okazuje się, że nie doleciało nasze nosidło dla Olafa – zdezorientowane Panie wymagają dużo wyjaśnień żeby zrozumieć jak takie nosidło wygląda..Wypożyczamy auto i jedziemy w stronę naszego noclegu, zarezerwowanego rano w Etiopii. To willa położona na północy głównej […]

Czytaj dalej

Podróż na Seszele: RPA i Etiopia

Na Seszele lecimy przez Johannesburg i Etiopie. Lot do Johannesburga trwa niecałe 2h. Po wyladowaniu jeseśmy w szoku, bo pomimo zaczynajacego się lata temepratura to 15 st C i leje deszcz. W jego strugach jedziemy spotkac się z nasza koleżanką Natalią, z która zjadamy obiad i potem jeszcze dojadamy pizza u niej w domu :)) […]

Czytaj dalej

Zimbabwe!

Do Zimbabwe wjeżdzamy rano. Na granicy rozstajemy się z naszym Land Cruiserem oraz kierowcą Erastusem – W Zimbabwe przejmuje nas lokalna agencja. Przekroczenie granicy troche się nam przedłuża, ponieważ kierowca, który miał nas odebrać czekał na nas.. w naszym hotelu w Botswanie. Ale wszystko jest w African time, wiec bez stresu! Po 1h jazdy do […]

Czytaj dalej

Wodna Botswana

Do Botswany wjeżdzamy pełni oczekiwań, poniważ spodziewamy się zobaczyć nature zgoła przeciwną do tego co widzieliśmy w Namibii. Nasze atrakcje w Botswanie są powiązane z wodą i zyciem dookoła niej. Docieramy do lodga, który nasz kierowca Erastus określa jako najbardziej luksowy na naszej trasie (Chobe Safari Lodge). Erastus ma jednak chyba inne pojecie luksusu, ponieważ […]

Czytaj dalej

Zielona Namibia

Tego dnia mamy do przejechania największy dystans podczas tego urlopu-ponad 600 km. Droga jest bardzo dobra (asfaltowa), nie ma praktycznie ruchu i nie ma na niej praktycznie żadnego zakrętu! Po drodze odwiedzamy jeszcze Meteoryt Hoba – największy meteoryt na ziemi!!! Wazy 60 ton, ma niecale 3x3x2m i przylecial do nas 80 tysiecy lat temu. W […]

Czytaj dalej

Park Narodowy Etosha – Afryka Dzika!

Zapowiada sie bardzo upalny dzien. Jedziemy w glab ladu i zamiast chlodnego, oceanicznego powietrza jest gorace nadciagajace z pustynnego ladu. Poranek spedzamy w samochodzie i mamy przymusowy przystanek z powodu zlapanej gumy! Przy prędkości 100km / h trzeba uważać, ale nasz kierowca Erastus wie co robi, a opony mimo że nowe, przebijają się na szutrowych […]

Czytaj dalej

Jezdzimy, plywamy, latamy i snowboardujemy ;)

W czwartek rano wstajemy, z domków naszego lodge rozprzestrzenia się kapitalny widok na step!Ruszamy w drogę po śniadaniu, przekraczamy zwrotnik Koziorożca (jesteśmy coraz bliżej Polski 😉 po 2h dojeżdzamy do Swakopmund – jednego z większych miast w Namibii gdzie planujemy spędzić 2 noce. Niecałe 30km wcześniej znajduje się Walvis Bay – miasto portowe, które dopiero […]

Czytaj dalej

Namibia welcome to!

W Namibii ladujemy przed południem. 10 godzinny lot z Qataru lot mija ok, jesteśmy w miarę wyspani, ale jedzenie w Qatar Airways pozostawia dużo do życzenia.. Na lotnisku mamy 1.5h oczekiwania do przylotu Mirka oraz Grzesia, Oli i 14 miesięcznego Gustawa. W międzyczasie ogarniamy kartę do internetu oraz chcemy podlączyć się do WiFi w lokalnej […]

Czytaj dalej

Katar = jak Dubaj?

Qatar = jak Dubaj? Do Kataru przylatujemy okolo polnocy. Szybko przechodzimy odprawe, odbieramy bagaż (prawie wszyscy pasażerowie z Warszawy byli tranzytowi) i.. jakże przyjemne jest to uderzenie przyjemnego ciepłego powietrza! Po kilku próbach (mimo póżnej godziny lotnisko jest pełne ludzi) łapiemy naszego Ubera i jedziemy do hotelu. W związku z izolacją Qataru od pozostałych Państw […]

Czytaj dalej

Wylatujemy!

Kilka miesiecy planowania i przygotowan i wylatujemy 😉Plan jest nastepujacy: Lecimy do Qataru w sobotę, gdzie spędzamy cala niedziele. W nocy z niedzieli na poniedzialek wylatujemy do Windhoek w Namibii. Tam spotykamy sie z Mirkiem, Ola, Grzesiem oraz poltorarocznym Guciem. Bedzie nas zatem 5 dorosłych i 2 dzieci. I jedziemy przez 17 dni przez główne […]

Czytaj dalej
Back to top