Chobe National Park, Botswana 3 grudnia 2017

Do Botswany wjeżdzamy pełni oczekiwań, poniważ spodziewamy się zobaczyć nature zgoła przeciwną do tego co widzieliśmy w Namibii. Nasze atrakcje w Botswanie są powiązane z wodą i zyciem dookoła niej.

Docieramy do lodga, który nasz kierowca Erastus określa jako najbardziej luksowy na naszej trasie (Chobe Safari Lodge). Erastus ma jednak chyba inne pojecie luksusu, ponieważ śpimy w hotelu, który w pokojach ma po prostu telewizory i dywan. Dla nas to żadna atrakcja i wolimy namioty i przestronne, przewiewne pokoje 😉

Czujemy się tutaj trochę jak na wyjezdzie choleryków, bo dookoła nas sami Niemcy w wieku 75+.

Mamy bardzo wczesny poranek (Olga jest mało szczęśliwa) i o 6:45 rano jedziemy na game drive w Parku Narodowym Chobe. Jest to jedno z największych na świecie skupisk słoni. I rzeczywiście mijamy ich dziesiątki! Do tego antylopy, orły, lwy, żyrafy etc. Między innymi widzimy nad rzeką zwłoki słonia, który jest konsumowany przez lwy. Te ostatnie przechodzą w odległosci kilku metrów od samochodu kompletnie niewzruszone!

Wracamy do hotelu, tam codzienny basen z Olafem i Gutkiem – Olaf już pływa w skrzydełkach, Gucio nurkuje bez obaw 😉

Popołudniu czeka nas rejs statkiem po Parku Narodowym Chobe. Jest to niesamowite doświadczenie, ponieważ podpływamy bardzo blisko krokodyli, hipopotamów (to duza łódz, wiec nie ma obawy ze hipo ją wywróci), bawołów, słoni itp. Między innymi udaje nam się zobaczyć od strony wody ciało słonia, który zdechł dzień wcześniej i już ustawiła się do niego kolejka zwięrząt. Najpierw najlepsze i świeże kawałki zjadają lwy, które nie dopuszczaja żadnych innych zwierzat. Widać jednak jak na świeży posilek czają się aligatory (boja się lwów), sępy i inne zwierzeta. Ale wszystko wg hierarchii, co ciekawe, polowaniem zajmuja się głównie lwice 😉

Przez bliską obserwacje bawołów i nosorożców widzimy w sumie 4 z 5 Wielkich Zwierząt Afrykańskich, tj lwy, słonie, bawoły i nosorożce. Nie mamy tylko okazji widzieć lamparta i musimy żyć wspomnieniami z Kenii i Tanzanii. Natura pięknie prezentuje się z wody i stwierdzamy, że safari w Namibii i Botswanie może smiało konkurować właśnie z Kenia i Tanzanią.

Wieczorem dość wystawna kolacja a la carte i wcześnie rano wyjazd do granicy z Zimbabwe. W nocy pada 1. I jedyny deszcz, jaki zobaczymy w Afryce 😉

Komentarze

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Inne wpisy z podróży

    Podsumowanie

    Podsumowanie wyjazdu i kilka wskazówek praktycznych. Plus dokąd teraz? KARTKA dla zwycięzcy!Jesteśmy z powrotem. Tomek już zdązył na 2 dni polecieć zawodowo do Kazachstanu gdzie było -24st C, wiec spora amplituda temperatur, a teraz jestesmy na nartach. Minione 3.5 tygodnia odchodzi we wspomnienia, ale za to jakie!Dla Olafa 7 nowych krajów, dla Agaty 6 było […]

    Czytaj dalej

    Seszelski chill

    Lądujemy na Szeszelach – przy wyjściu z samolotu uderza nas to jakże przyjemne, ciepłe i wilgotne powietrze. Okazuje się, że nie doleciało nasze nosidło dla Olafa – zdezorientowane Panie wymagają dużo wyjaśnień żeby zrozumieć jak takie nosidło wygląda..Wypożyczamy auto i jedziemy w stronę naszego noclegu, zarezerwowanego rano w Etiopii. To willa położona na północy głównej […]

    Czytaj dalej

    Podróż na Seszele: RPA i Etiopia

    Na Seszele lecimy przez Johannesburg i Etiopie. Lot do Johannesburga trwa niecałe 2h. Po wyladowaniu jeseśmy w szoku, bo pomimo zaczynajacego się lata temepratura to 15 st C i leje deszcz. W jego strugach jedziemy spotkac się z nasza koleżanką Natalią, z która zjadamy obiad i potem jeszcze dojadamy pizza u niej w domu :)) […]

    Czytaj dalej

    Basen Diabła – Devils Pool

    Do Zambii wybieramy się w celu wykonania jednej konkretnej atrakcji: kapiel w Devils Pool (basen diabła), czyli małym naturalnym basenie na krawędzi wodospadów Wiktorii. Tomek zgłasza się na ochotnika jako ten, który zostanie z dziećmi! Przekraczamy granicę między Zimbabwe i Zambią ponad stuletnim mostem, z którego można wykonać jeden z wyzszych skoków bungee na świecie. […]

    Czytaj dalej

    Zimbabwe!

    Do Zimbabwe wjeżdzamy rano. Na granicy rozstajemy się z naszym Land Cruiserem oraz kierowcą Erastusem – W Zimbabwe przejmuje nas lokalna agencja. Przekroczenie granicy troche się nam przedłuża, ponieważ kierowca, który miał nas odebrać czekał na nas.. w naszym hotelu w Botswanie. Ale wszystko jest w African time, wiec bez stresu! Po 1h jazdy do […]

    Czytaj dalej

    Zielona Namibia

    Tego dnia mamy do przejechania największy dystans podczas tego urlopu-ponad 600 km. Droga jest bardzo dobra (asfaltowa), nie ma praktycznie ruchu i nie ma na niej praktycznie żadnego zakrętu! Po drodze odwiedzamy jeszcze Meteoryt Hoba – największy meteoryt na ziemi!!! Wazy 60 ton, ma niecale 3x3x2m i przylecial do nas 80 tysiecy lat temu. W […]

    Czytaj dalej

    Park Narodowy Etosha – Afryka Dzika!

    Zapowiada sie bardzo upalny dzien. Jedziemy w glab ladu i zamiast chlodnego, oceanicznego powietrza jest gorace nadciagajace z pustynnego ladu. Poranek spedzamy w samochodzie i mamy przymusowy przystanek z powodu zlapanej gumy! Przy prędkości 100km / h trzeba uważać, ale nasz kierowca Erastus wie co robi, a opony mimo że nowe, przebijają się na szutrowych […]

    Czytaj dalej

    Jezdzimy, plywamy, latamy i snowboardujemy ;)

    W czwartek rano wstajemy, z domków naszego lodge rozprzestrzenia się kapitalny widok na step!Ruszamy w drogę po śniadaniu, przekraczamy zwrotnik Koziorożca (jesteśmy coraz bliżej Polski 😉 po 2h dojeżdzamy do Swakopmund – jednego z większych miast w Namibii gdzie planujemy spędzić 2 noce. Niecałe 30km wcześniej znajduje się Walvis Bay – miasto portowe, które dopiero […]

    Czytaj dalej

    Namibia welcome to!

    W Namibii ladujemy przed południem. 10 godzinny lot z Qataru lot mija ok, jesteśmy w miarę wyspani, ale jedzenie w Qatar Airways pozostawia dużo do życzenia.. Na lotnisku mamy 1.5h oczekiwania do przylotu Mirka oraz Grzesia, Oli i 14 miesięcznego Gustawa. W międzyczasie ogarniamy kartę do internetu oraz chcemy podlączyć się do WiFi w lokalnej […]

    Czytaj dalej

    Katar = jak Dubaj?

    Qatar = jak Dubaj? Do Kataru przylatujemy okolo polnocy. Szybko przechodzimy odprawe, odbieramy bagaż (prawie wszyscy pasażerowie z Warszawy byli tranzytowi) i.. jakże przyjemne jest to uderzenie przyjemnego ciepłego powietrza! Po kilku próbach (mimo póżnej godziny lotnisko jest pełne ludzi) łapiemy naszego Ubera i jedziemy do hotelu. W związku z izolacją Qataru od pozostałych Państw […]

    Czytaj dalej

    Wylatujemy!

    Kilka miesiecy planowania i przygotowan i wylatujemy 😉Plan jest nastepujacy: Lecimy do Qataru w sobotę, gdzie spędzamy cala niedziele. W nocy z niedzieli na poniedzialek wylatujemy do Windhoek w Namibii. Tam spotykamy sie z Mirkiem, Ola, Grzesiem oraz poltorarocznym Guciem. Bedzie nas zatem 5 dorosłych i 2 dzieci. I jedziemy przez 17 dni przez główne […]

    Czytaj dalej
    Back to top