Adelaide, Australia 15 listopada 2013

Do Adelajdy przylatujemy o 9tej rano. Agata R dołącza do nas pol h później. Nie zarezerwowaliśmy wcześniej samochodu, ale liczmy ze uda się wynająć wehikuł na lotnisku. Cóż za błędne myślenie! Okazuje się, że ze względu na jakieś wydarzenie sportowe plus wolny dzień w szkołach aut brak. Chodzimy od standu do standu i jest dokładnie zero dostępnych do wypozyczenia. Po 1h szukania udaje nam się trafić duże auto, które nie zostało odebrane od właściciela – jego wynajem na 3 dni kosztuje nas majątek, ale cóż..

W Adelajdzie odwiedzamy centrum, gdzie zajadamy pysze libańskie śniadanie. W centrum znajduje się ogromna kryta hala z towarami z całego świata – warto odwiedzić. Wyjeżdzamy z Adelajdy i jedziemy przez Coorong National Park, który de facto jest laguną ciągnącą się przez 140 km. Widzimy tam kangury, całe mnóstwo ptactwa i jeszczury. Na nocleg zajeżdżamy do Nelson, jest tam jeden hotel, w którym nie ma żadnego turysty. Nocne rozmowy tym razem schodzą na tematy reprodukcji w Polsce w świetle prawa kościelnego w Polsce. Po zbudowaniu strategii zwiększenia populacji Polski idziemy spać.

Rano stwierdzamy, że wymyślona strategia reprodukcji jest bez sensu 😉

Jak najszybciej chcemy wjechać na Great Ocean Road, czyli 400km odcinek drogi B100 między Portland a Melbourne pełen spektakularnych widoków. I tak zaczynamy podróż od Cape Bridgewater, przez Port Fairy, Warrnambool aż do Port Campbell z najbardziej znanymi figurami w morzu: 12 apostołami. Niestety nie mamy wielkiego szczęścia do pogody i choć nie pada, to nie ma też słońca. Jak na złość, bo prognoza pogody na kolejne dni zapowiada 30 st C i słońce. No cóż, odwiedzamy wszystkie wyrzeźbione przez morze kształty (część wybrzeża zbudowana jest z piaskowca co umożliwia łatwe kształtownie łuków itp. przez ocean). Popołudniu dojeżdżamy do latarni morskiej w Cape Otway, która jednak okazuje się zamknięta. Nie pierwszy raz… Za to, po drodze widzimy całe stada koali, które zajadają się liścmi na drzewach. Jeden z nich nawet schodzi na ziemię – co pozwala podziwiać te przyjemne zwięrzę z bliska. Dwa razy widzimy jak 2 misie wdaja się w walkę między sobą – Dźwięki, które wydają nie odbiegają wile od ryku dużych niedźwiedzi!

Po całym dniu jemy chyba najlepszy na Antypodach obiad –serdecznie polecamy restauracje La Bimba w Apollo Bay – serwuje nowoczesną kuchnię australijską – ciekawie przyprawione ryby, ostrygi itp. Mniam!

Do Melbourne dojeżdżamy po północy.

Informacje praktyczne:
– ZAWSZE bukuj auto z wyprzedzeniem, inaczej może to kosztować AUD 800 na 3 dni..
– Nocleg w Nelson Hotel – AUD 60 za pokój dwuosobowy
– Pełen obiad (z winem) w La Bimba – AUD 60 / osobe

Komentarze

    Dodaj komentarz

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

    Inne wpisy z podróży

    Tasmania – Szkocja południa pełna pancernych wombatów!

    Przylatujemy do Launceston przed 9tą – to tylko niewiele ponad 1h lotu z Melbourne. Leci z nami bardzo dziwna mieszanka ludzi – od nieogolonych Hindusów, przez kilku hippisów, Koreańczycy turyści oraz 2 kompletnie pijanych Australijczyków, którzy nie mają ze sobą żadnej torby – widać że na lotnisko przyjechali prosto z imprezy 😉 Na lotnisku pożyczamy […]

    Czytaj dalej

    Góra Kościuszki – niedoceniona górka!

    Wyjazd z Sydney zajmuje nam trochę czasu (po drodze wymieniamy jeszcze kampervana Apollo – w poprzednim zepsuły się pasy bezpieczeństwa na jednym z siedzeń). Pod górę Kosciuszki dojeżdżamy póżno – około 16tej. Jestesmy przekonani, że taka góra to krótki spacerek – wchodziliśmy przecież na wielokrotnie wyższe góry. Start podejścia rozpoczyna się na wysokokości 1300m – […]

    Czytaj dalej

    Sydney (lokalni mówią: Sidni)

    Na zwiedzanie Sydney mamy troche ponad dobe. Dobijamy do postoju dla Kampervanów wieczorem. Mirek, Marek oraz Ola jada jeszcze na piwko, Agata, Agata i Tomek ida spac. Nastepny dzień wita nas piekna pogoda i po tradycyjnym sniadaniu przy Apollo (nasz kamper) jedziemy na taras widokowy Sydney Eye Tower- wysokiej na 305 metrów wieży, z ktorej […]

    Czytaj dalej

    Byron Bay – surfing i niewidzialne koale

    Rano wstajemy i po raz pierwszy wykorzystujemy do śniadania nasz zestaw krzesełkowo – stolikowy (kampervan wyposażony jest w stolik i krzesełka – zestaw lux 😉 Odbijamy do Noosa National Park licząc na to, że zobaczymy tam misie koala w ich naturalnym środowisku. Niestety nie udaje nam się, mimo że po parku chodzimy ponad 2h. Wynagrodzone […]

    Czytaj dalej

    Fraser Island – Przygoda w piasku

    Na Fraser Island Tomek spotyka sie z resztą ekipy – w końcu! Po przejeździe na plaże pędzimy do wynajętego domku plażą – kilkadziesiąt kilometrów. Jazda po plaży w zachodzącym słońcu jest kapitalnym doświadczeniem. Na noc zatrzymujemy się w Happy Valley – wynajęty domek. Oli udaje się przekonać lokalnego właściciela sklepu, żeby otworzył go dla nas […]

    Czytaj dalej

    Przyjazd (by Tomek)

    Co to były za przygotowania. Czerwiec – lipiec zbieramy ekipę, jest nas 5 osób na wyjazd do Etiopii: Marek, Ola, Mirek, Agata i Tomek Dogadujemy szczegóły itp. Ale tak czujemy, że te wyjazd jakoś tak nijako wychodzi. No i końcu Tomek znajduje dobrą ofertę na loty do Australii. Wylot z Berlina, powrót do Wiednia. Jeden […]

    Czytaj dalej

    Cuda na Musgrave Island

    Zatrzymujemy sie w „Town of 1770”, mieście którego nazwa upamietnia rok odkrycie Australii przez kapitana Cooka. Szybki sen i z samego rana ruszamy na „Great Barrier Reef” – jedna z najwiekszych atrakcji Australii. Po 1,5h podróży szybka motorową łodzią docieramy na wyspe Lady Musgrave. W pierwszej chwili widok jest troche rozczarowujacy poniewaz na wszystkich zdjęciach […]

    Czytaj dalej

    Zaczynamy! (by Mirek)

    Ladujemy w Brisbane. Tu spotykamy kolejnych towarzyszy podróży Ole i Marka. Jeszcze jeden 2 godzinny lot i ladujemy w Cairns – po 48h podrozy jestesmy na miejscu!!W drogę ruszamy campervanem Apollo (wszyscy mamy nadzieje ze nie bedzie to nasz Apollo 13 ;)- przed nami blisko 4000 km australiskich bezdrozy. Zaliczamy naszego pierwszego australiskiego steaka i […]

    Czytaj dalej

    Singapur – przystanki i powroty

    No to ruszylismy. Niestety w okrojonym skladzie – Agata, Agata i Mirek. Marek i Ola dołączą do nas w Australii. Tomek w związku z praca niestety dojedzie do nas dopiero za tydzien. Najpierw szybka podróż do Berlina gdzie wsiadamy w samolot do Singapuru. Tam zatrzymujemy sie u naszych znajomych z McK: Macka i Karola. Spedzamy […]

    Czytaj dalej
    Back to top