Hobart, Australia 12 listopada 2013

Przylatujemy do Launceston przed 9tą – to tylko niewiele ponad 1h lotu z Melbourne. Leci z nami bardzo dziwna mieszanka ludzi – od nieogolonych Hindusów, przez kilku hippisów, Koreańczycy turyści oraz 2 kompletnie pijanych Australijczyków, którzy nie mają ze sobą żadnej torby – widać że na lotnisko przyjechali prosto z imprezy 😉

Na lotnisku pożyczamy auto i w Launceston robimy szybki research a propos planu na Tasmanię. Teoretycznie mamy na nią 4 dni, ale decydujemy się skrócić pobyt, aby mieć więcej czasu na końcowy przejazd z Adelajdy do Melbourne. Przekładamy loty i w sumie mamy więc w Tasmanii 3 dni.
Robimy rundkę dookoła wyspy, które jest wielkości Szkocji i w wielu aspektach ją przypomina. Piękne zielone łąki pełne owiec. Strzeliste górki oraz zimny wiatr 😉

Zwiedzanie zaczynamy od zobaczenia murali Sheffield – niewielkiej miejscowości na północy. Ta zaspałe miejsce postanowilo wypromować się właśnie rysunkami na ścianach budynków – wychodzi im to wspaniale 😉 Dalej jedziemy do Parku Cradle Mountain, gdzie robimy 2h spacer (nasze spacery zazwyczaj mają tempo dobrych marszów). W Parku trafiamy też na całą kolonię wombatów – smiesznych zwierząt trochę mniejszych od świni, które maja pancerne tyłki! Tak jest, w razie niebezpieczeństwa chowają się w dużej norze, jej otwór zatykając własną pupa, która jest relatywnie odporna na ataki drapieżników. Wombaty nic sobie nie robią z naszej obecności.

Na 1. Nocleg zatrzymujemy się w Queenstown – mieście kopalni miedzi. Śpimy w posiadłości na wzgórzu, w której przez ponad 100 lat mieszkali Dyrektorowie kopalni. Jesteśmy jedynymi goścmi i opijamy 30. Urodzimy Agaty 😉 Czas leci, oj tak!
Następnego dnia, po świetnym śniadaniu, jedziemy na południe do Hobart – największej miejscowości na wyspie. Po drodze mijamy malownicze góry i jeziorka – krajobraz zmienia się miedzy typowo Szkockim, przez stepy Afrykańskie po Lazurowe Wybrzeże. Wielka różnorodność! Co zauważamy to godziny otwarcia: w Tasmanii większość atrakcji turystycznych, w tym winiarni, a także wiele restauracji zamyka się …. o 16tej. Do ciężko pracujących to oni nie należa!
W Hobart jemy świetny obiad z seafodu – serdecznie polecamy restaurację Marina na wybrzeżu (czynna do wieczora ;), surowy łosoś to lokalny przysmak! Lokujemy się w 2. Piętrowym apartamencie z widokiem na port i wypijamy kilka drinków w artystycznej dzielnicy Salamanca.

Kolejnego dnia udajemy się na do Tasman National Park jednak pogoda jest słaba. Po drodze spotykamy Polaków tusrystów – nie zdarza się to za często w Australii 😉
Śpimy w Launceston i następnego dnia z samego rana odlatujemy do Adelajdy.

Informacje praktyczne:
Lot Melbourne – Launceston (Jetstar) – AUD 100 – Jeststar jest bardzo wyczulony na limity bagażu!
Wypozyczenie samochodu na 3 dni: AUD 300 z pełnym ubezpieczeniem
Noclegi: AUD 160 – 200 pokój , Queenstown – Penghana, Hobart -St Ives Motel Apartments (swietny dwupiętrowy apartament w widokiem na miasto)
Wstęp do Parku narodowego: AUD 15 / osobę
Lot Launceston – Adelajda AUD 200 / osobę (Virgin Australia)

Komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Inne wpisy z podróży

Great Ocean Road – Adelajda -> Melbourne

Do Adelajdy przylatujemy o 9tej rano. Agata R dołącza do nas pol h później. Nie zarezerwowaliśmy wcześniej samochodu, ale liczmy ze uda się wynająć wehikuł na lotnisku. Cóż za błędne myślenie! Okazuje się, że ze względu na jakieś wydarzenie sportowe plus wolny dzień w szkołach aut brak. Chodzimy od standu do standu i jest dokładnie […]

Czytaj dalej

Góra Kościuszki – niedoceniona górka!

Wyjazd z Sydney zajmuje nam trochę czasu (po drodze wymieniamy jeszcze kampervana Apollo – w poprzednim zepsuły się pasy bezpieczeństwa na jednym z siedzeń). Pod górę Kosciuszki dojeżdżamy póżno – około 16tej. Jestesmy przekonani, że taka góra to krótki spacerek – wchodziliśmy przecież na wielokrotnie wyższe góry. Start podejścia rozpoczyna się na wysokokości 1300m – […]

Czytaj dalej

Sydney (lokalni mówią: Sidni)

Na zwiedzanie Sydney mamy troche ponad dobe. Dobijamy do postoju dla Kampervanów wieczorem. Mirek, Marek oraz Ola jada jeszcze na piwko, Agata, Agata i Tomek ida spac. Nastepny dzień wita nas piekna pogoda i po tradycyjnym sniadaniu przy Apollo (nasz kamper) jedziemy na taras widokowy Sydney Eye Tower- wysokiej na 305 metrów wieży, z ktorej […]

Czytaj dalej

Byron Bay – surfing i niewidzialne koale

Rano wstajemy i po raz pierwszy wykorzystujemy do śniadania nasz zestaw krzesełkowo – stolikowy (kampervan wyposażony jest w stolik i krzesełka – zestaw lux 😉 Odbijamy do Noosa National Park licząc na to, że zobaczymy tam misie koala w ich naturalnym środowisku. Niestety nie udaje nam się, mimo że po parku chodzimy ponad 2h. Wynagrodzone […]

Czytaj dalej

Fraser Island – Przygoda w piasku

Na Fraser Island Tomek spotyka sie z resztą ekipy – w końcu! Po przejeździe na plaże pędzimy do wynajętego domku plażą – kilkadziesiąt kilometrów. Jazda po plaży w zachodzącym słońcu jest kapitalnym doświadczeniem. Na noc zatrzymujemy się w Happy Valley – wynajęty domek. Oli udaje się przekonać lokalnego właściciela sklepu, żeby otworzył go dla nas […]

Czytaj dalej

Przyjazd (by Tomek)

Co to były za przygotowania. Czerwiec – lipiec zbieramy ekipę, jest nas 5 osób na wyjazd do Etiopii: Marek, Ola, Mirek, Agata i Tomek Dogadujemy szczegóły itp. Ale tak czujemy, że te wyjazd jakoś tak nijako wychodzi. No i końcu Tomek znajduje dobrą ofertę na loty do Australii. Wylot z Berlina, powrót do Wiednia. Jeden […]

Czytaj dalej

Cuda na Musgrave Island

Zatrzymujemy sie w „Town of 1770”, mieście którego nazwa upamietnia rok odkrycie Australii przez kapitana Cooka. Szybki sen i z samego rana ruszamy na „Great Barrier Reef” – jedna z najwiekszych atrakcji Australii. Po 1,5h podróży szybka motorową łodzią docieramy na wyspe Lady Musgrave. W pierwszej chwili widok jest troche rozczarowujacy poniewaz na wszystkich zdjęciach […]

Czytaj dalej

Zaczynamy! (by Mirek)

Ladujemy w Brisbane. Tu spotykamy kolejnych towarzyszy podróży Ole i Marka. Jeszcze jeden 2 godzinny lot i ladujemy w Cairns – po 48h podrozy jestesmy na miejscu!!W drogę ruszamy campervanem Apollo (wszyscy mamy nadzieje ze nie bedzie to nasz Apollo 13 ;)- przed nami blisko 4000 km australiskich bezdrozy. Zaliczamy naszego pierwszego australiskiego steaka i […]

Czytaj dalej

Singapur – przystanki i powroty

No to ruszylismy. Niestety w okrojonym skladzie – Agata, Agata i Mirek. Marek i Ola dołączą do nas w Australii. Tomek w związku z praca niestety dojedzie do nas dopiero za tydzien. Najpierw szybka podróż do Berlina gdzie wsiadamy w samolot do Singapuru. Tam zatrzymujemy sie u naszych znajomych z McK: Macka i Karola. Spedzamy […]

Czytaj dalej
Back to top