W Singapurze mamy zaledwie 10h, po tym jak wylot z Sydney opóżnił się o prawie 12h. Tomek kompresuje kilka spotkań ze znajomymi, więc plan jest bardzo napięty.
Najpierw idziemy jednak zobaczyc najnowszy skarb Singapuru, tj cenrum handlowe Jewel, które jest połączone z lotniskiem. W środku Jewel znajduje się ogromny wodospad (przez 6 pięter!) w kształcie lejka i nasadzona jest dżungla. Pierwsze wrażenie: FANTASTYCZNE! Drugie: Ile to musiało kosztować? Mają rozmach… Dość powiedzieć, że pociąg między terminalami przejeżdza obok wodospadu, więc podróżni przesiadkowi mają niezłą namiastkę Singapuru.
Z centrum handlowego jedziemy na spotkanie z naszą przyjaciółka Asią oraz jej męzem Girim, którzy po wielu latach w Londynie własnie przeprowadzili się do Singapuru (Giri jet Singapurczykiem). Spotykamy się wspólnie z Cyprianem i Dominiką, którzy z Vanuatu wrócili przez Fiji I Brisbane do Singapuru I wspólnie lecimy do Warszawy. Dzieciaki szaleją i zaczynają roznosić elegancki hotel Fullerton 😉 Nie spotyka się to aprobatą obsługi.
Potem widzimy się jeszcze z naszymy znajomymi Francuzami Diego I Charlotte, którzy też od wielu lat mieszkają w Singapurze i mają dzieci dokladnie w wieku Olafa I Gustawa. Stamtąd szybki kurs na lotnisko, odbiór bagazy z przechowalni i wspólnie z Domi I Cyprianem wsiadamy do Dreamlinera LOTu do Warszawy!